niedziela, 28 lutego 2021

Urodziny w czasie pandemii, czyli refleksje 50-cio latki


Gdyby nie pandemia, to miałam  w planach lekko unosić się w balonie nad Kapadocją. Po pierwsze to ten balon musiałby być wyjątkowo masywny, a po drugie z moim ciężarem zapomnijcie o zwiewnym poruszaniu się w przestworzach. Mam tu jedynie na myśli  lekkość bytu, jakiej mogłabym doświadczyć. Doszłam już do takiego etapu w życiu że gdyby nawet ten balon runął w przestworzach, to żadna strata, bo i tak już przeżyłam pół wieku, no i przynajmniej bym zginęła w cudownych okolicznościach przyrody. Miałam też zamiar morsować w termalnych źródłach w Pamukkale. Nie sugerujcie się tym,, że gorące, bo do niedawna Turcja leżała pod śniegiem.l Poza tym chciałam być na topie, a mam większe ambicje niż wejście w samych gaciach i czapce do pospolitego przerębla.

Skoro już zostałam w domu i spędziłam urodziny z synem, bo reszta z naszej piątki rozproszyła się po świecie, to zrobiłam rachunek sumienia. Świetnie się tu sprawdził system księgowy "winien/ma" i taką kategorię dostosowałam do swojego życia. Tak więc co mam z tego życia, a co powinnam mieć ? To plan na jego lepszą część.

Jestem kobietą dojrzałą z wygórowanymi marzeniami i ideałami. Choć codziennie korzystam z komunikatorów internetowych, swobodnie się poruszam w świecie wirtualnym, tak naprawdę jestem nie z tej epoki. Mój idealny świat kręci się wokół dawnych wartości, jak wieczna miłość, przyjaźń, oddanie, wierność, honor. Mogłabym żyć w epoce romantyzmu i otaczać się adoratorami recytującymi wiersze i przynoszącymi bukiet z polnych kwiatów. A potencjalni kandytaci mogliby wyglądać jak Cloony czy Gere, choć stop, raczej jak Tony Robbins ( mieszanka Stallone i Afflecka, jak stwierdził mój syn). To ten od "Obudź w sobie olbrzyma" ( ja już obudziłam ), mój osobisty guru, który nauczył mnie zdrowej miłości do samej siebie. Cóż, mam słabość do męskich mężczyzn ( gatunek na wyginięciu ), a do tego mądrych i charyzmatycznych. Za takim poszłabym na koniec świata. Może w innym życiu, bo na razie jestem związana węzłem małżeńskim, Inaczej mówiąc jestem udupiona.

Jestem nerwusem, szybko się wkurzam i rzucam czym popadnie, ale za to nie bluźnię, co najwyżej "pieprzony dupek" ( jeśli to jest wyjątkowy dupek ) czy " pieprzone życie" ( jak mam doła ). Szybko się spalam, płaczę i postanawiam się nie przejmować i z wiekiem wychodzi mi to coraz lepiej. Mam zbyt wysoką, jak na te czasy, wrażliwość i zachwyt nad światem i nie waham się ich okazywać. W tej kwestii nie interesują mnie, co myślą inni. Nigdy nie próbowałam tych cech zmieniać, by się dopasować. Mam swoje wyobrażenia o miłości i przyjaźni i tych się trzymam. Nie szukam na siłę, nie zmuszam nikogo do pozostania w moim życiu, bo niektórzy są tylko na chwilę. Dziękuję losowi, że dane mi było ich spotkać.

Spokojnie, nie żyję tyłko duchowymi wartościami. Jestem prawdziwą kobietą, niejednokrotnie wykorzystującą osobisty urok ( samouwielbienie √ wyrafinowanie √ ). Uwielbiam się stroić, przebierać, malować, pachnieć dobrymi perfumami ( nawet schodząc do piwnicy ). kocham czerwony lakier do paznokci, pomadkę na ustach i złocisty balsam na ciele.. Mam słabość do torebek, biżuterii, Orientu i slodyczy. Kocham podróże, podniecenie przed nieznanym, języki obce i dobrą kuchnię. Spędzam godziny na wymyślaniu i gotowaniu potraw, przywożę że świata orientalne gadżety, choć moja kuchnia jęczy i nie zgadza się na więcej. Marzę o napisaniu książki kulinarnej, z opowieściami z domu rodzinnego, tunezyjskiego i i tego, który przez tyle lat z miłością tworzyłam. Książki, którą wzbogacę o zdjęcia z przepaśnych albumów, przez które przed laty byłam niemalże podejrzana o przemyt przy przeprowadzce do Tunezji. Chciałabym ją poświęcić nieżyjącym rodzicom: Mamie za najwieksze na świecie serce, wrażliwość, ciepło i piękno, a Tacie za pasję do fotografii, przyrody, cięty język i bycie furiatką. Naprawdę nie wspomniałam, że jestem ckliwa? Nawet jak piszę o moich rodzicach, to płaczę.

Jestem mistrzynią wprawiania się w dobry nastrój, ale i  wpędzania w doła czy ukrywania problemów,.Nie znoszę litości. Z chęcią wysłucham i udzielę porad, które mam świetnie opracowane, ale sama  się do nich nie stosuję. Wierzę w przeznaczenie i sens życiowych wydarzeń. Dokonuję wyborów z głębi serca, choć wielokrotnie prowadzą mnie na manowce. Popełniam błędy, tracę orientację, ale nie cel. Zdarzało mi się błądzić po nocnym Rzymie z różami ze strzelnicy i trafić na miłosierdzie polskich zakonnic. Pilot miał bezsenną noc pod włoskim niebem i wizję utraty pracy.Jestem chaotyczna, choć kocham porządek, rozwrzeszczana, choć lubię spokój. Na życiowe porażki stosuję terapię muzyką, która jest jednym z najważniejszych elementów mojego życia. Pomagają mi też rozmowy z mądrymi ludźmi, najchętniej przy szumie fal ( idealnie ) lub przy blasku świec ( realistycznie ).

Jestem obecnie na nowym etapie życia. Zmieniłam kraj, nauczyłam się wielu nowych rzeczy, zawodowych i czysto ludzkich. Dokonałam selekcji przyjaciół, a niektórzy sami odeszli. Odklejam się powoli od dzieci i pozwalam im iść własną drogą. Odkryłam w sobie głęboko ukryte możliwości ( urazy też) i siłę, że nic nie jest w stanie mnie powstrzymać przed realizacją marzeń. 

Druga połowa życia będzie jeszcze piękniejsza. Już ja o to zadbam 😊






czwartek, 25 lutego 2021

Lekka sałatka z awokado

Pierwsze oświetlające świat promienie słońca, zwłaszcza w lutym, potrafią zdziałać cuda. Człowiek chodzi jak zaczarowany, chce mu się żyć, tańczyć, śpiewać czy co tam chcecie. Wszystko zaczyna ładniej wyglądać, nawet ponure konary drzew i pozostałości trawy. Przychodzi nieodparta ochota na lekkie dania pelne witamin. Sama wracam ze sklepu z koszykiem pełnym wiosennych dobroci.

Nie bez przyczyny upolowałam dwa piękne awokado. Zaraz znikną w pysznej, lekkiej sałatce. Zatem nóż do ręki i do roboty.

Lekka sałatka z awokado

Składniki:

2 awokado

1 duży pomidor lub 2 małe

2 jajka na twardo 

po kawałku kolorowej papryki

garść pokrojonej sałaty lodowej 

2 łyżki dowolnych kiełków 

natka pietruszki

Na sos do sałaty: sól, pieprz do smaku, pół łyżeczki suszonego oregano, 2 łyżki oliwy, pół łyżeczki octu winnego, szczypta mielonego czosnku, kilka kropli cytryny

Na dużym talerzu rozrzucam male kawałki sałaty, dodaję pokrojone w grubą kostkę awokado, pomidor, jajka na twardo, drobne kawałki kolorowej papryki, kolorowe kiełki, a całość polewam sokiem z powyższych składników i posypuję drobno posiekaną natką pietruszki.




środa, 24 lutego 2021

Szybki obiad z kurczakiem i kluseczkami


To będzie naprawdę ekspresowy obiad. Kiedy chcę, aby było jeszcze szybciej, wówczas przygotowuję mięso w marynacie dzień wcześniej. Kupuję gotowe, pyszne Spätzle przypominające w smaku polskie kopytka. Połowę pracy mam więc za sobą, więc są to dobre perspektywy na zabiegany dzień. Pewnie też tak często macie, że po pracy ciało i umysł marzą o zacisznym wieczorze na kanapie, ale matczyne obowiązki i serce myślą o posiłku dla najbliższych. Przy takim obiedzie możecie wszystko to pogodzić. A następnym razem przyjdzie czas na kuchenne wyzwania, więc wtedy zaszalejecie.

Ekspresowy kurczak z kluseczkami

Składniki:

300 gr piersi z kurczaka

250-300 gr gotowych kluseczek, kopytek itp.

dowolna sałata

sól, pieprz do smaku, pół łyżeczki czerwonej słodkiej papryki, pół łyżeczki majeranku

2 łyżki oleju kokosowego

1 łyżka masła

pół małej cytryny

Sos do sałaty: 1 łyżeczka octu winnego, 2 łyżki oliwy, szczypta soli, pieprzu i mielonego czosnku

Mięso kroję na podłużne kawałki. Robię marynatę z cytryny ( 1 łyżka ), soli, pieprzu, papryki i 1 łyżki oleju kokosowego ( temperatura pokojowa ). Odstawiam pod przykryciem na noc do lodówki lub przynajmniej na godzinę przed smażeniem. Jeśli w ciągu tygodnia nie macie czasu, to lepiej to zrobić wieczorem poprzedniego dnia.

Podsmażam mięso po dodaniu kolejnej łyżki oleju kokosowego. W tym samym czasie podsmażam na łyżce masła kluseczki.Powinny się pięknie przyrumienić.

Sałatę polewam soem z podanych wyżej składników, dodaję kawałki pomidorów. Do zestawu pasują ogórki konserwowe.

Na deser podałam jogurt grecki z borówkami i malinami.





Domowe śniadanie prosto z Tunisu

Jestem miłośniczką śniadań w stylu kontynentalnym. Do porannej kawy uwielbiam rogaliki, brioszki, chałki, bagietki, chrupiące bułeczki z marmoladą, wszelkie słodkie wypieki. Tak więc Tunezja jest moim śniadaniowym rajem. 

Ulubioną scenerię stwarza od lat rodzinny dom w Bizercie, ale to jest temat na inną opowieść. Tym razem udajemy się do mieszkania w Tunisie, które przez pewien czas było służbowym lokum mojego męża.. Piękne, słoneczne z przestronnym salonem i widokiem na miasto lub możliwością podglądania mieszkańców z drugiej strony bloku. 


Naszym ulubionym miejscem do relaksu był salon. Tu też jadaliśmy śniadania w przyjemnej atmosferze spokoju i lekkio ochładzajacej klimatyzacji. Niestety taras był od porannych godzin pełen słońca, samochodów i ulicznego gwaru. Ot, uroki życia w tuniskiej aglomeracji.



Nasze śniadania w Tunisie były prawdziwą rozpustą. Znakomita cukiernia tuż obok najbardziej się do tego przyczyniła. Wystarczyło wykonać parę kroków, aby na stole znalazły się makrout, mille feuille czy jeszcze ciepłe rogaliki. Takim zestawem nie pogardziłby żaden miłośnik Tunezji. Oczywiście najczęściej kończyło się na zjedzeniu kawałka bagietki z figową marmoladą i jogurtu, no i ze dwóch makrout z czystego łakomstwa, a reszta pozostawała do poobiedniej kawy.



Tunis zaoferował wspaniały wybór bagietek: pszenne, kukurydziane, pełnoziarniste nie do zdobycia w małomiasteczkowych piekarniach, gdzie zazwyczaj oferowany jest klasyczny rodzaj bagietki. Mnie najbardziej przypadła do gustu ta poniżej, piękna, chrupiąca, wykonana z mąki kukurydzianej z dodatkiem kurkumy.





Do tych wspaniałych zestawów śniadaniowych często dołączały lekkie tunezyjskie jogurty, napoje jogurtowe, płatki, kremowe serki topione, soki i oczywiście owocowe. To prawdziwa uczta dla zmysłów, bo w takim miejscu wszystko smakuje lepiej, a smaki i kolory są intensywniejsze niż w chłodnej Europie.




sobota, 20 lutego 2021

Pyszny i zdrowy wegetariański ramen

Mam w domu miłośnika kultury i kuchni azjatyckiej, dlatego staję na głowie, aby mu przygotować coś z jego kręgu zainteresowań. Wiadomo, że można zamówić lub zrobić sushi, ale w czasie ostatnich chłodnych dni była idealna okazja do zrobienia wspaniałej, rozgrzewającej zupy.

Ramen daje nieskończone możliwości. Wiadomo, musi być makaron, warzywa, może być mięso, ale nie musi. Jest delikatny, zdrowy, o bogatym smaku. Za każdym razem można dodać inne warzywa, więc się z pewnością nie znudzi.

U mnie jest dzisiaj wegetariańska wersja z pak choi, które uważam za doskonały dodatek do tej zupy. Dodałam też groszek cukrowy i pieczarki, a wszystko na bazie dobrego, warzywnego bulionu. Już się cieszę na kolejny ramen z innym zestawem warzyw. Latem to dopiero będzie frajda.

Wegetariański ramen

Składniki:

250 gr szklanego makaronu

1 pak choi

1 jajko na twardo

2 marchewki

kawałek pora

garść groszku cukrowego

4-5 dużych pieczarek

2 łodygi dymki ( zielona część )

3-4 łyżki sosu sojowego

2 łyżki oleju kokosowego

2 szklanki bulionu warzywnego

1 średni ząbek

sól, pieprz, pół łyżeczki imbiru

Kroję marchewkę w cienkie słupki i podsmażam na oleju kokosowym. Po 2 minutach dodaję obrane i pokrojone pieczarki, pokrojony w grube kawałki por, groszek cukrowy, łodygi cebulki dymki, przepołowione pak choi , posiekany czosnek. oraz sos sojowy. Smażę wszystko razem, od czasu do czasu mieszając. Po 5 minutach wlewam bulion. Gootuję przez ok. 20 minut.

Makaron zalewam wrzątkiem i pozostawiam przez ok. 5 min. Wyjmuję z wody i układam po porcji na talerzu. Dodaję warzywa, zalewam gotową zupą i na wierzchu układam po połówce jajka na twardo.






piątek, 19 lutego 2021

Zupa z białych warzyw i żółtej soczewicy


Mam wrażenie, że czerwona soczewica jest bardziej popularna i lubiana. U mnie też często gości na stole, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Tym razem jednak sięgnę po jej żółtą odmianę.

Ostatnio udało mi się kupić pietruszkę, a dokładniej rzec ujmując korzeń pietruszki. W Polsce oczywista sprawa, ale w Niemczech to nie lada wyzwanie. Łatwiej jest kupić pasternak niż naszą rodzimą, pospolitą pietruchę. Skoro ją już mam, to postanowiłam wykorzystać z innymi białymi warzywami ( seler, por i rzepa ) i na ich bazie ugotować pyszną zupę. Dla podkręcenia smaku i konsystencji dorzuciłam żółtą soczewicę. Uwierzcie mi, że to prawdziwe dobro na talerzu, a delikatny smak zupy będzie dla Was miłym zaskoczeniem.

Zupa z białych warzyw i soczewicy

Składniki:

1 średni korzeń pietruszki

połowa niedużego selera

kawałek białej części pora

kawalek białej rzepy

1 marchewka

3 średnie ziemniaki

pół szklanki żółtej soczewicy

1 warzywna kostka rosołowa

2 łyżki masła

sól, pieprz do smaku, pół łyżeczki chili w płatkach

groszek ptysiowym, natka pietruszki, cytryna

Warzywa kroję w grubą kostkę, podsmażam w garnku na  maśle, dodaję przyprawy i wielokrotnie mieszam. Po 3 minutach dodaję opłukaną soczewicę i smażę jeszcze chwilę z pozostałymi składnikami. Następnie zalewam warzywa wodą ( muszą być całe przykryte ), dodaję kostkę rosołową i gotuję przez ok. 30-40 minut. W trakcie gotowania uzupełniam poziom wody. Na koniec miksuję całą zawartość. Jeśli jest za gęsta, wówczas dodaję gorąca, przegotowaną wodę. 

Nakładam po porcji na talerz, skrapiam lekko sokiem z cytryny, dodaję groszek ptysiowy i świeżą natkę pietruszki, posypuję chilli w płatkach.





Ekspresowa tarta z brokułów


Dzisiejsza zapiekanka to jest prawdziwa tzw. zapchajdziura. Nie jest to najpiękniejsze określenie, ale uwierzcie mi, że to tania i smaczna propozycja. Pomysł na nią jest banalny, bo powstał z chęci wykorzystania kilku produktów.
Mam tu zatem brokuły, trochę ricotty, wiórków z sera i nieco boczku, w wszystko zapieczone w sosie jajeczno-serowym. Zapewne wiecie, że lubię poszaleć w kuchni przy skomplikowanych daniach, ale nie dzisiaj. To taki dzień, kiedy ma być szybko i prosto, z minimalną liczbą składników.
Jeśli do zapiekanki podacie sałatę, pieczywo czy kawałek mięsa z grilla, powstanie przyzwoity obiad. Jeśli pozostaniecie przy wersji bez dodatków, a jedynie z kawałkiem bagietki, wówczas uzyskacie lekki posiłek.JJuż sobie wyobrażam, jak będzie smakować na balkonie przy pierwszych promieniach wiosennego słońca.

Zapiekanka z brokułami

1 brokuły
3 jajka
2 czubate łyżki ricotty
2 czubate łyżki startego, twardego sera
1 łyżka pokrojonego w kostkę boczku
sól, pieprz do smaku
opcjonalnie świeża natka pietruszki

Najpierw gotuję brokuły w lekko osolonej wodzie, ale nie za długo, bo ma być lekko twardawy.
W miseczce roztrzepuję jajka, dodaję ricottę i wiórki z sera. Jeśli akurat nie macie pod ręką ricotty, dodajcie więcej sera. Dodaję sól, pieprz i ewentualnie drobno posiekaną natkę pietruszki.
Na dnie naczynia żaroodpornego układam podzielone na części brokuły, zalewam masą serowo-jakeczną, dodaję lekko podsmażony boczek ( można zrezygnować, ale dodaje smaku ). Piekę w piecyku w temperaturze 180 stopni przez 20-25 min.
Zapiekanka smakuje równie dobrze na ciepło i na zimno. Wystarczy dodać kawałek pieczywa lub, jeśli chcecie stworzyć normalny obiad, wówczas sałata i mięso z grilla.





środa, 17 lutego 2021

Wiosenna deska witamin



Żarty się skończyły. Po wszystkich pączkach, faworkach i oponkach czas pomyśleć o rozsądniejszym odżywianiu. Trudno będzie podjąć radykalne kroki, bo organizm przyzwyczaił się do kulinarnej rozpusty. Zawsze o tej porze roku wprowadzam lekkie zmiany w systemie odżywiania. Nie spowoduje to radykalnych zmian typu ekspresowe chudnięcie, ( marzenie) ale przynajmniej odciąży żołądek i wprowadzi zdrowe elementy do menu.

Pomimo szarości za oknem, deszczu, a gdzieniegdzie  nadal opadów śniegu, nadchodzi, kiedy organizm zaczyna tęsknić za świeżymi owocami i warzywami. Nie wiem, jak Wy odczuwacie te zawirowania pogodowe, ale ja się nie dam oszukać. Dla mnie zima już się skończyła i wkraczam w wiosenny nastrój, a wraz z nim w nowe, zdrowe menu.

Wiosenna deska witamin

Składniki:

1 awokado

2 jajka na twardo

pokrojone ogórki, papryka, pomidory

serek naturalny z mieloną papryką

ser turecki ( może być feta ) zmiksowany z jogurtem naturalnym i odrobiną oliwy

salata, świeża natka pietruszki, świeży koperek

świeża, starta marchewka

różne rodzaje kiełków

chlebek żytnio-orkiszowy









wtorek, 16 lutego 2021

Na boskim szczycie Uludag w Turcji


Piękny, ośnieżony szczyt Uludag ( 2543 m.n.p.m.) leży w polnocno- zachodniej części Turcji. Dumnie króluje nad Bursą i  jest obowiązkowym punktem w czasie zwiedzania tej 3-milionowej metropolii. Według wierzeń starożytnych Bityńczyków Uludag był siedzibą bogów i zwany był z tego powodu Olimpem. 
Obecnie pasmo górskie stanowi najsłynniejszy kurort sportów zimowych w Turcji, ale także znany jest z wód termalnych i bardzo lubianego napoju Uludag Gazuz.
Na Uludag można się dostać kolejką linową ( tereferik ), stanowiącą również symbol Bursy. W trakcie pierwszych minut wjazdu można podziwiać panoramę Bursy. Zabudowania stają się coraz mniejsze, zaczyna znikać miejska zieleń i pojawia się coraz bardziej górski krajobraz. 








Jest końcówka lutego, więc przed nami rozpościera się prawdziwie śniezna kraina. Wysiadamy na pierwszym przystanku i spacerujemy wśród odśnieżonych ścieżek. Pojawia się coraz więcej rodzin z dziećmi, które mają w planach nie tylko zabawy na śniegu, ale i ...grillowanie. To nie tylko znany ośrodek sportów zimowych, ale i ulubione miejsce na spotkania rodzinne. Można się tu dostać nie tylko kolejką, ale również samochodem. Ten piękny teren oferuje miejsca campingowe, piknikowe i stanowiska do grillowania, więc rodziny chcące tu spędzić wybierają często ten rodzaj transportu.







Ponownie wsiadamy do kolejki, aby odbyć ostatni odcinek podróży. Przed nami rozpościera się zimowa kraina. Widać coraz więcej narciarzy, skuterów i miłośników sportów zimowych. Widok jest niesamowity, bo biel śniegu pięknie kontrastuje z zielenią choinek i błękitem nieba. Dla takich widoków warto było się poświęcić, zwłaszcza gdy kolejka zawisła kołysząc się na boki przez ponad 5 minut.



W czasie powrotu do Bursy zajrzyjcie do którejś z miejscowych restauracji na gorącą zupę z żółtej soczewicy i köfte z jagnięciny oraz pyszne künefe. Będzie to wspaniałe zwieńczenie zimowej wyprawy.
P. S. Mam lęk wysokości, więc zrobienie niektórych zdjęć doprowadzało mnie do palpitacji serca 😊