poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Tunezyjska sałatka na zimno i na ciepło


W Tunezji jadamy nie tylko makarony
i mięsno - warzywne sosy w połączeniu z bagietką.
Moja teściowa jest w podeszłym wieku
i bardzo często przygotowuje lekkie posiłki.
Zawsze podpatruję, jak je przyrządza,
bo wiem, jakim powodzeniem będą się cieszyć w naszym polskim domu.
Zobaczcie, jaka uniwersalna jest sałatka, którą Wam dzisiaj proponuję.
W okresie letnim zjecie ją lekko schłodzoną w lodówce,
a kiedy nadejdą jesienne słoty,
z powodzeniem sięgniecie po jej podgrzaną wersję.
W ten sposób uzyskanie zdrowy obiad
lub późną, letnią kolację.

Tunezyjska sałatka na zimno latem, a na ciepło zimą

Składniki:

4 marchewki
2 ziemniaki
2 pomidory
pół cebuli
garść zielonej fasolki
2 łyzki tuńczykaw oleju z puszki
sól, pieprz
oliwa

Obrane i umyte marchewki kroję w kostkę i gotuję w lekko osolonej wodzie. Kiedy zacznie się stawać miękka, dodaję rozmrożona fasolkę i pokrojone w grubą kostkę ziemniaki. Warzywa gotuję do miękkości, ale pilnuję, aby się nie rozgotowały.

W międzyczasie kroję w drobną kostkę cebulę oraz obrane ze skórki pomidory. Wkładam do salaterki wraz z pozostałymi ugotowanymi wcześniej warzywami. Przyprawiam solą i pieprzem, dodaję kawałki tuńczyka oraz polewam oliwą.

Sałatkę podaję w okresie letnim lekko schłodzoną, a zimą w ciepłej formie.









sobota, 20 sierpnia 2016

Dorada na tunezyjski, letni obiad


Letni obiad w Tunezji bez pysznej,
świeżo przyniesionej z suku ryby jest niemożliwy.
To niepisane prawo każdej gospodyni,
które sprawia, że nie tylko miejscowe koty przeżywają istne męki.
Polecam Wam doradę,
bo jest łatwo dostępna na europejskim rynku,
a przygotowana z tutejszymi przyprawami, również do zdobycia
w innych krajach,
oczaruje Was na zawsze.
Dzięki tej rybie śródziemnomorski raj kulinarny
choć trochę otworzy swoje tajemnicze wrota,
a dzięki dodatkom oferowanym przez tunezyjskie panie domu
obiad nabierze całkiem nowego kolorytu.
Może będę podła, ale spożyliśmy takie cudowne danie
w kuchni, którą oblewały promienie słońca,
a niebo przybrało barwę turkusu.
Kocham ten kraj i ...kocham doradę.

Dorada na tunezyjski letni obiad

Składniki:

po 1 doradzie na osobę ( lub po połowie )
3-4 pomidory na sos
3 ząbki czosnku
pół cebuli
4 ziemniaki na frytki
po 1 zielonej papryce na osobę
sól, cumin
1 łyżeczka harissy
1 łyżka oliwy
olej do smażenia
1 cytryna

Dorady oczyszczam, myję i nacieram mieszanką przypraw z solą, cuminem i harissą. Pozostawiam w misce na boku, aby przeszły aromatem przypraw.

W międzyczasie przygotowuję sos ze świeżych pomidorów. Pomidory sparzam gorącą wodą, obieram ze skórki, kroję w kostkę i podgrzewam w garnku z łyżką oliwy. Dodaję posiekaną cebulę i przeciśnięty przez praską czosnek. Gotuję na niewielkim ogniu. dopóki pomidory nie utworzą sosu.

Na oleju smażę najpierw pokrojone w słupki ziemniaki. Na koniec wrzucam lekko osolone zielone, ostre papryki.

Na osobnej patelni smażę ryby.

Doradę podaję z domowej roboty frytkami, ostrą, zieloną papryką oraz z sosem ze świeżych pomidorów. Rybę skrapiam lekko sokiem z cytryny.








niedziela, 14 sierpnia 2016

Chapati, czyli tunezyjski street food


W Tunezji nie można być głodnym.
Na każdym rogu ulicy, przy głównej ulicy spacerowej
czy w najmniej widocznym zakątku
można się nieźle posilić miejscowymi specjałami.
Zdecydowanie króluje tu street food,
którego wybór zaskoczy nawet najbardziej wybrednych zjadaczy chleba.
Nie da się przejść obojętnie obok zapachów,
które niosą się przez pół ulicy,
a i uwijający się w zastraszającym tempie sprzedawcy
stanowią niebywałą zachętę do sięgnięcia po miejscowy fast food.
Jednym z moich ulubionych jest rodzaj chlebków chapati
podpieczonych z dwóch stron w nieregularne wzory,
napełnionych ulubionym nadzieniem.
Środek obowiązkowo jest posmarowany dużą ilością harissy,
skropiony aromatyczną oliwą,
z odpowiednią ilością sałatek i surówek,
które nie zabijają podstawowego smaku pozostałych składników.
Może to być tunezyjska mortadela zwana salami,
z podwójnym serem lub doskonały tuńczyk zanurzony w oliwie.
W środku nie może zabraknąć omletu z dużą ilością natki pietruszki.
Jeśli będziecie mieli kiedykolwiek okazję spróbować chapati,
to gorąco Was zachęcam.
Ten specyficzny tunezyjski sandwich najlepiej smakuje późnym wieczorem,
a najlepiej w nocy, w czasie spaceru z liczną, arabską rodziną.








sobota, 13 sierpnia 2016

Weselna meshwia prosto z tunezyjskiej wsi



Róbcie tę sałatkę póki jeszcze czas na grilla.
Tylko w ten sposób osiągnięcie idealny smak
mojej ulubionej sałatki z Tunezji,
owianej ogniem i nasyconej niespotykaną ostrością.
To doskonałe połączenie ostrej, tunezyjskiej papryki
pieczonej na grillu z pomidorami, cebulą i czosnkiem.
Meshwia wygląda pięknie, bo zawiera w sobie zieleń i czerwień.
które w połączeniu z węgielkami tworzą wspaniały kontrast.
Dzisiejsza powstała w wyjątkowych okolicznościach,
bo w jeden z przedweselnych wieczorów na tunezyjskiej wsi,
otoczonej ścianami kaktusów.
Na środku dziedzińca miejscowe kobiety rozłożyły
blaszaną miskę z rozgrzanymi węgielkami,
gdzie w pocie czoła, spocone, ale szczęśliwe grillowały paprykę.
Po kolejnej porcji papryki z przypieczoną skórką
pojawiały się następne i następne...
i tak bez końca.
Tyle pracy w 40 stopniach i jednocześnie tyle radości,
że goście pana młodego dostaną wieczorem smaczny posiłek.
Sałatkę osobiście testowałam i powiem wam,
że czuć w niej było nie tylko charakterystyczny smak grilla,
ale i promienie tunezyjskiego słońca,
a aromat niósł się po całej wsi.

P.S. Polecam Wam mój przepis na meshwię robioną w domu,
wielokrotnie przetestowany w piecyku
i naprawdę pyszny.

Sałatka meshwia prosto z tunezyjskiej wsi

Składniki:

1 kg zielonej papryki
3 zielone ostre papryki
3 pomidory
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
oliwa z oliwek
sól, pieprz, cumin ( kmin rzymski ) oraz tabl ( opcjonalnie, najlepiej przywieźć z Tunezji )
2 jajka na twardo
pół puszki tuńczyka
kilka oliwek

Paprykę kroję nas 3 części, oczyszczam z nasion i płuczę pod zimną wodą.
Zieloną, podłużną paprykę tylko myję i pozostawiam w całości.
Pomidory i cebulę kroję na połowę, a czosnek zostawiam w całości. Wstawiam kratkę z warzywami do piecyka, a pod spodem umieszczam blaszkę z zimną wodą. Zapobiegnie to przypalaniu się skraplającego się soku z warzyw. Używam funkcji grilla przy 200 stopniach przez ok.15-20 min.
W trakcie pieczenia należy sprawdzać stopień zrumienienia.
Po wyjęciu z piecyka staram się jak najszybciej zdjąć skórę z papryki. Z podłużnej usuwam również
ziarenka i wykorzystuję jedynie pozostały miąższ. Z pomidorów zdejmuję skórę jednym pociągnięciem ręki. Obrane ze skóry warzywa miksuję w ten sposób, aby nie powstała niewyraźna papka, lecz mieszanka o wyrazistej strukturze. Dodaję oliwę i przyprawy, po czym dobrze mieszam łyżką.
Wierzch sałatki dekoruję ćwiartkami ugotowanych na twardo jajek, tuńczykiem i oliwkami.
Sałatka jest wspaniałym dodatkiem do czołowych dań tunezyjskich, np. do couscousu, ale równie dobrze sprawdza się jako osobne danie.






wtorek, 9 sierpnia 2016

Tunezyjski makaron dla dużej rodziny


Może przydałby Wam się przepis na obiad dla rodziny
i to wyjątkowo dużej rodziny,
tak na oko 10-12 osób ?
Jak najprościej wyżywić taką gromadkę ?
Najlepszy patent znaleźli na to Tunezyjczycy,
gdzie porządna micha makaronu zawsze może uratować z opresji.
Nie ukrywam, że to dla mnie nowe doświadczenie
i za nic nie można porównać do przyrządzania posiłków
dla naszej domowej piątki.
Jeśli odwiedzi Was kiedyś niespodziewanie rodzina
lub większa grupa przyjaciół,
to macie przepis jak znalazł.
Wszystko przetestowane wielokrotnie na tunezyjskiej ziemi,
ale można go odtworzyć w każdym zakątku świata.

Tunezyjski makaron dla dużej rodziny

Składniki:

1 kurczak
1 kg drobnego makaronu
6 łyżek koncentratu pomidorowego
1 główka czosnku
1 łyżka harissy
sól, pieprz, czerwona mielona papryka
2-3 duże liście laurowe
zielona ostra papryka
oliwa

Do garnka z szerokim dnem wlewam oliwę, aby przykryła dno. Wkładam podzielonego wcześniej i oczyszczonego kurczaka ( bez piersi ), dodaję koncentrat i rozpuszczoną w 1/3 szklanki wody harissę, przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku i przyprawy. Stopniowo podgrzewam całość i smażę na niewielkim ogniu. W trakcie smażenia wielokrotnie mieszam mięso, a następnie dolewam po trochu wodę. Kurczaka gotuję przez ok. 45-50 min, a w Tunezji nawet 1 godz i 15 min, bo mięso ma inną strukturę. Pod koniec gotowania dodaję ostrą paprykę.
Ugotowany wcześniej makaron mieszam z łyżką masła klarowanego, a następnie dodaję do niego sos i dobrze mieszam całość.







środa, 3 sierpnia 2016

Tunezyjskie tajine rozpalone sierpniowym słońcem


Tajine przygotowywane w Tunezji smakuje wyśmienicie.
Już od początku widać i czuć,
że to będzie coś wyjątkowego.
Setki razy piekłam w domu tę niebanalną zapiekankę,
ale nigdy zapach dochodzący z piecyka nie był tak intensywny.
Nasza tunezyjska kuchnia jest pełna słońca,
które na siłę próbuje się przebić przez rolety.
Lekko uchylone drzwiczki od szafek z przyprawami
wysyłają niezwykłe zapachy.
Ta wspaniała mieszanka orientalnych smaków i aromatów sprawia,
( pomimo bluzki przyklejonej do pleców
i powietrza niczym w pobliskim hammam ),
że ma się ochotę gotować.
Choćbyś nawet miał się rozpuścić w parze
i znienawidzić na najbliższy rok wkurzające słońce.
Dzisiejsze tajine możecie śmiało zrobić w domu,
bo nawet jeśli nie odda w pełni tunezyjskiego smaku,
to z pewnością zawróci Wam w głowie.
U nas w domu musi być co najmniej raz w tygodniu,
a jego różne wersje możecie podejrzeć sobie na blogu.

Tunezyjskie tajine rozpalone sierpniowym słońcem

Składniki:

pierś z kurczaka
8 jajek
200 g startego sera o intensywnym smaku
2 kremowe serki topione ( trójkąty )
2 pomidory bez skórki
1 cebula
pół zielonej papryki
1 zielona ostra papryka
2-3 łyżki posiekanej natki pietruszki
2 łyżki bułki tartej
sól, pieprz
pół łyżeczki harissy
olej

Papryki grilluję w piecyku lub opiekam na kratce nad gazem. Zdejmuję skórę i kroję w kostkę.
Z pokrojonego na drobne kawałki mięsa, pomidorów i przypraw robię sos. W trakcie podsmażania składników po 5 min dodaję pokrojoną cebulę, a po chwili wlewam wodę, aby przykryła lekko mięso. Po ok. 20-25 min gotowania sos z kurczakiem odstawiam na bok.
Do dużej miski wbijam całe jajka i starty ser. Bardzo dobrze mieszam te składniki, po czym wlewam przygotowany wcześniej sos. W następnej kolejności dodaję grillowaną paprykę, serki topione, natkę pietruszki i bułkę tartą. Całość przelewam do formy posmarowanej olejem.
Tajine piekę w temperaturze 17- stopni przez ok.40-45 min. Po ok. 30 min od rozpoczęcia pieczenia zapiekankę kroję na duże romby lub kwadraty i pozostawiam w piecyku.






wtorek, 2 sierpnia 2016

Domowy tunezyjski kaskrout


Jak gdzieś znajdziecie dobrą, chrupiącą bagietkę,
ale nie jakąś "półbagietkę" czy "a'la bagietkę",
tylko taką z pełnym środkiem,
to natychmiast kupcie.
Dzięki temu będziecie mogli zrobić pyszną kanapkę,
idealną na letni obiad czy całodniową wycieczkę.
Coś do przegryzienia bez długiego stania w kuchni
przy gorącej kuchence to wakacyjny ideał, prawda ?
My takie bagiety wypełnione ulubionymi składnikami
zabieramy często na plażę.
Oczywiście kupujemy często gotowe kaskrout,
ale przyznam się, że trochę tęsknię za moimi kulinarnymi wyczynami,
więc przygotowują też coś w naszym tunezyjskim domu.

Domowy tunezyjski kaskrout

Składniki:

po połowie bagietki na osobę
1 puszka sardynek w oleju
2 duże ziemniaki na frytki
2 jajka na omlet
natka pietruszki
czarne oliwki
harissa
2 pomidory
oliwa

Bagietki kroję na połowę, a następnie wzdłuż. Dolną część smakuję harissą, dodaję trochę oliwy. Na wierzchu układam połowę usmażonego wcześniej omletu z natką pietruszki, przygotowane wcześniej frytki, układam kilka sardynek i oliwek. Składam ponownie bagietkę, lekko dociskając.







poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Moja ukochana "Aicha" w tunezyjskim amfiteatrze


"Aicha" po raz pierwszy dotarła do moich uszu
w wyjątkowej scenerii.
Po długiej jeździe przez tunezyjską Saharę
prawie 20 lat temu dotarliśmy na nocleg
w jednej z saharyjskich oaz.
Na tle czarnego nieba błyszczały tysiące gwiazd,
które oświetlały podane nam miejscowe specjały.
Nie mogło zabraknąć couscousu, brika z płynnym jajkiem
i daktyli o najpiękniejszej barwie i słodyczy pod słońcem
( choć tu raczej pod księżycem ).
Sympatyczni kelnerzy serwujący dania z ciągłym "Oui, gazelle",
próbujący za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę
i wywołać naszą sympatię.
Po obiadokolacji był czas na obowiązkowe nocne rozmowy pod rozgwieżdżonym niebem,
gdzie w tle dobiegały pierwsze dźwięki "Aichy".
Bardzo dobrze się poczułam przy tej muzyce,
która, wtedy jeszcze nie wiedziałam, towarzyszyć mi będzie przez lata
i za każdym razem wywoła we mnie tęsknotę za tamtym beztroskim czasem,
gdzie wędrówki przez Saharę nie wywoływały lęku
i gdzie świat na chwilę stanął w miejscu.
Po tylu latach, gdy już nie jestem tamtą beztroską dziewczyną,
miałam okazję wreszcie usłyszeć Go na żywo.
Najpierw czekanie w długiej kolejce,
przeglądanie samochodów, torebek,
kilka wozów policyjnych, strażacy,
wszystkie możliwe środki bezpieczeństwa,
aby czuć się bezpiecznie.
Przed oczami wspaniały amfiteatr z olśniewającym widokiem na całą Bizertę.
Jeśli wydaje Wam się, że na koncertach widzieliście już wszystko,
to wyobraźcie sobie kobiety ukryte w hijabach, galabijach
lub inne piękności z rozwianymi lokami, ostrym makijażem,
matki z małymi dziećmi, poduszkami, tunezyjskimi kefteji,
słonecznikami, orzeszkami i innymi miejscowymi przekąskami.
Niestety gwiazda każe na siebie długo czekać,
ale kiedy w końcu się pojawia, cała widownia szaleje.
W końcu wychodzi Cheb Khaled ze swoim słynnym uśmiechem,
niczym prosto z plakatu, widać,
że zmęczony po kartagińskim koncercie,
w czarnych, skórzanych spodniach i marynarce.
Kiedy ją zdejmuje, amfiteatr ogarnia szał
i nawet wystający brzuszek gwiazdy i komiczne ruchy wywołują zachwyt.
Tutaj się kocha muzykę całym sercem
i to się na każdym kroku pokazuje.
Co rusz machał mi ktoś przed nosem algierska flagą
i co chwila przeleciał mi przez głowę słonecznik
lub manewrował facet z czajniczkiem z parującą herbatą miętową.
Mam wyjątkowo niewiele zdjęć i nagrań,
bo miałam koło siebie prawdziwego fana Khaleda i tak szalał,
że bałam się o swój sprzęt.
Jestem pełna podziwu dla człowieka,
który tak zakręcił publicznością,
że z bólem patrzyłam na uciekający czas.