poniedziałek, 28 września 2020

Moje ulubione tunezyjskie przyprawy



Jestem miłośniczką kuchni śródziemnomorskiej.
Kocham jej wyrafinowany dobór lokalnych produktów, różnorodność i przenikanie wielu kultur. Potrawy nie są wyszukane, ale tak skomponowane, że sprawiają wrażenie jak gdyby były przygotowywane z drogich składników.
W kuchni tunezyjskiej zawarte są zarówno elementy potraw śródziemnomorskich, jak i kuchni arabskiej czy tureckiej.
To zdecydowanie moja ulubiona kuchnia w trwającej od wielu lat przygodzie kulinarnej.
Uwielbiam orientalne przyprawy, które stanowią podstawę w tunezyjskich daniach.
Moją ulubioną jest cumin, czyli kmin rzymski, bez którego nie wyobrażam sobie smażenia ryb i najpopularniejszego tunezyjskiego sosu, camunia.
Do dań mięsnych używam tabel/tabił, wyjątkowej mieszanki z ziaren kolendry, i czosnku oraz bardzo aromatycznego Ras el hanout.
W celu ulepszenia smaku i nadania ładnej barwy przy daniach  na bazie sosu pomidorowego dodaję słodką, mieloną paprykę.
Dla pięknej złocistej barwy i sosu z drobiem, używam kurkumy. W połączeniu z odrobiną ostrzej papryki, stanowi wyjątkowo smaczną mieszankę, również kolorystyczną.
Do dań z ryżu i mięsa, gotowanych na parze, dorzucam szczypttę nana, czyli suszonej mięty.
Nie wyobrażam sobie sosu do makaronu czy kuskusu bez tunezyjskich liści laurowych, które zawsze kupuję z całymi gałązkami na lokalnym souku.
Nie da się ukryć, że jestem uzależniona od harissy. Najchętniej korzystam z tej domowej roboty, bo lubię jej intensywność i strukturę. Do kanapek typu kefteji dodaję często tę w tubce z Cap Bon, bo znacznie łatwiej ją się nakłada.
Nieodzownym elementem w moim wielkim tunezyjskim gotowaniu jest dobra oliwa. Najchętniej używam tunezyjskiej, ale jak kończy mi się zapas, to z chęcią sięgam po włoską czy grecką.
Cebula i czosnek stanowią kolejne elementy mojej śródziemnomorskiej układanki. Nie wyobrażam sobie esencjonalnego sosu pomidorowego bez czosnku, a camunia musi zawierać grube pióra cebuli lub nawet całe sztuki, jeśli są wystarczająco małe.
Niekiedy do tradycyjnych dań polskich czy niemieckich dodaję szczypttę tabel czy odrobinę harissy, a wtedy wszystko zaczyna smakować inaczej. Często muszę się powstrzymywać, aby nie dodawać tunezyjskich przypraw do...wszystkiego 😊 Jeśli mieliście okazję do skosztowania dań w Tunezji, to mnie z pewnością zrozumiecie.








piątek, 25 września 2020

Deska jesiennych pyszności

 


Tyle się u mnie ciągle przewija lata, bo było wyjątkowo piękne, upalne , a w moim przypadku bardzo egzotyczne.

Dzisiaj jednak zejdę na ziemię, aby godnie powitać przybyłą, niestety odczuwalnie, w tym tygodniu jesień.

Skoro jesień, to obowiązkowo na moim stole znajdują się figi i winogrona. To chyba moje ulubione owoce o tej porze roku. Smak tych pierwszych przyponina mi o ukochanej Tunezji, a drugie są orzeźwiające i idealnie pasują do sera.

Często przygotowuję deski serowo-owocowe bez szczególnych okazji. Są idealnym sposobem do wspólnego posiedzenia przy stole i podglądania dobrego filmu. Ich zawartość odpowiada danej porze roku, więc jesienią pojawiają się fiolety i zielenie. Niebawem przyjdzie pora na smaczne czerwienie i żółcie.

Dzisiejszy zestaw może stanowić uzupełnienie imprezowego stołu. Jego przygotowanie zajmuje niewiele czasu i śmiało możecie dodać elementy, które nie tylko ładnie się komponują, ale i odpowiadają Waszym jesiennym gustom.

Jesienna deska serowo-owocowa

Składniki: 

2 małe quiche cebulowo- boczkowe

ser camembert posypany czarnuszką

talarki z sera koziego, posypane ziołami lub papryką

zielone i czarne oliwki w ziołach

figi

zielone i fioletowe winogrona

świeża natka pietruszki, świeży koperek

Na mini quiche:

3 cebule

2 plastry boczku lub szynki parmeńskiej

2 jajka

3 łyżki gęstej śmietany

3 łyżki startego sera

sól, pieprz do smaku

Cebulę kroję w lekkie pióra, podsmażam ją w niewielkiej ilości oleju, dodaję kawałki boczku. Do lekko ostudzonej mieszanki dodaję roztrzepane jajka, ser i śmietanę oraz sól i pieprz. Masę przelewam do żaroodpornych naczynek i piekę w temperaturze 180 stopni przez ok. 15 min.








czwartek, 24 września 2020

Sunset Beach, czyli plaża jak marzenie



Rozgrzane od słońca stopy zatapiają się w cudownie delikatnym piasku. Jego struktura i kolor wskazują raczej na tropikalne regiony z drugiej półkuli niż na miejsce osiagalne po zaledwie 2,5-godzinnym locie.

Ter raj niemalże w zasięgu reki to Djerba z rozległymi plażami z bujnymi palmami i nieziemskim zachodami słońca.

Zapraszam Was na jedno z naszych ulubionych miejsc do kąpieli i przyjemnego spędzenia czasu. 

Plaża z restauracją o adekwatnej nazwie"Sunset" usytuowana jest w północno-wschodniej części wyspy,  niedaleko d Houmt Souk. Znajduje się w otoczeniu hoteli i prywatnych willi do wynajęcia. Wejście jest od ulicy, gdzie można zostawić bezpiecznie samochód, oczywiście w letnie weekendy trzeba być stosunkowo wcześnie, aby znaleźć korzystne miejsce.

Na powitanie czekają sympatyczni ochroniarze, którzy ocenią Wasz wygląd i zmierzą temperaturę. To nieodzowna czynność w trakcie urlopu w dobie pandemii.

Kiedy przejdziecie przez salę restauracyjną, Waszym oczom ukaże się widok prosto z katalogu z egzotycznymi podróżami: lazurowe morze i współgrajający błękit nieba

Dziesiątki stolików, stołów, leżaków i fantazyjnie zarzucone sieci rybackie na zwiewnej konstrukcji dachu sprawią, że z chęcią usiądziecie tu na drinka czy lemoniadę lub sięgnięcie po obiadowe danie.

Nam najbardziej smakował półmisek z lokalnymi owocami w postaci arbuza, melona, brzoskwini, winogron i najlepszego gatunku daktyli, deglet nour. Bardzo lubimy tunezyjską pizzę z tuńczykiem, Neptune I ta nas też nie rozczarowała.

Największą atrakcją jest oczywiście plaża z cudownym, miałkim piaskiem, zdumiewająco ciepłą, niemalże krystaliczną wodą i bajeczny zachód słońca.Nie bez powodu lokal szczyci się swoją nazwą.




















sobota, 19 września 2020

Obiad na upalną końcówkę lata

 


Jestem zachwycona pierwszą połową września.

Jest pięknie, słonecznie, wręcz upalnie. Nie przeszkadza mi, że brak mgły i deszczowych poranków. Upajam się ostatnimi, tak ciepłymi promieniami słońca, utrwalam tunezyjską opaleniznę.

W te wspaniałe, wrześniowe dni jest czas na prawdziwie letni zestaw obiadowy. Na moim dzisiejszym stole królują warzywa i lekkie sałatki. Kupiłam paprykę, która najlepiej smakuje o tej porze roku, nadzialam ją mielonym mięsem, podałam też pomidory z ziołami i mieszankę salat z ulubionymi dodatkami, schodziłam wodę z cytryną i świeżą miętą.

Jest tak pięknie i radośnie, że trudno myśleć o nadciągającej jesieni. Mam nadzieję, że dużo jeszcze takich dni przed nami, abyśmy mogli zaczerpnąć energii z ożywionej natury.

Letni zestaw obiadowy:

połówki papryk nadzianych mięsem mielonym w sosie pomidorowym

ćwiartki pomidorów z ziołami pieczone przez 20 min

sałatka z dowolną sałatą, z jajkiem na twardo i tuńczykiem

sałatka z fetą, zielonym ogórkiem, pomidorem, oliwkami, czerwoną cebulą, z sokiem z cytryny i oliwą

bajgle z sezamem, masło

schlodzona woda z cytryną i świeżą miętą

Sałatki składają się z wymienionych składników. Polewalam je sosem z odrobiny oliwy, octu winnego, kilku kropli cytryny i szczypty mielonego czosnku.

Połówki papryk nadziewam mielonym mięsem z wołowiny ( może być też mieszane). Mięso podsmażam najpierw z czubatą łyżką koncentratu pomidorowego, małą , posiekaną cebulką i ząbkiem czosnku, a następnie gotuję z dodatkiem wody przez ok. pół godziny. Połówki papryk nadziewam mięsem, zapiekam w piecyku przez ok. 20 min. Posypuję startym serem i natką pietruszki.









czwartek, 10 września 2020

Śniadanie prosto z Djerby



Och, gdybym tylko mogła zatrzymać lato...

Niestety już na początku września powiało jesienią i powiem szczerze, że co roku jestem zdziwiona tą ekspresową zmianą pogody. Żadnego ostrzeżenia, nic, po prostu szaro, smutno, deszczowo, z motywacją sięgającą poniżej zera.

Ciągle powtarzam, że ja się tak łatwo nie dam uwolnić od lata i z maniakalnym uporem trzymam się słonecznej strony życia. Nie ukrywam, że bardzo pomocne w tym są setki zdjęć, po które sięgam popijając tunezyjską herbatkę miętową.

Dzisiaj jestem myślami na Djerbie, gdzie budzą mnie szalone śpiewy ptaków i żar z nieba, który zapowiada kolejny piękny dzień. 

Wypijam pierwszą kawę na tarasie, w miłym sąsiedztwie hibiskusów i bugenwilli. Jest tak nieziemsko pięknie, że moja dusza unosi się ponad ziemskimi problemami . Palmy kołyszą się leniwie, od czasu do czasu przeleci zabłąkana pszczoła i przemaszeruje kocia mama z bandą swoich różnokolorowych łobuziaków.

Tak mi dobrze, ale za chwilę zejdę do ogrodu po porcję świeżych kwiatów do zdjęć. Może się zdarzyć, że wraz ze śniadaniową tacą dostanę krwistoczerwony hibiskus. Wszyscy naokoło zauważyli, że zbieram rekwizyty do swoich kompozycji.

To co dam dobrego mamy dzisiaj na śniadanie ?

Obowiązkowo omlet z topionym serkiem, bułeczkę z hotelowej piekarni i slodki zawijas z ciasta francuskiego, no i wspaniałe tunezyjskie jogurty o letnich smakach, do tego najslodsze pod słońcem brzoskwinie i melon o miodowej słodyczy.

Dzisiaj nie ma na tacy hibiskusa, więc zbieram nietypowe, bo pastelowe bugenwille. 

Są bardzo delikatne, zwiewne, niczym te chwile, które chcę zatrzymać na zimowe chłody.