niedziela, 22 października 2017

Omlet z ziemniakami i chorizo na szybki lunch


Taki szybki obiad na początku tygodnia,
tuż po rozleniwiającej niedzieli to chyba odpowiednia propozycja ?
Po weekendzie wpadam w taki otępiający nastrój, że nic mi się nie chce.
Nawet gotowanie, które jest moją wielką pasją, przychodzi z trudem.
Co tydzień ten sam scenariusz pod tytułem:
"Jak wejść w rytm nowego tygodnia ?"
Pewnie też tak macie, no bo jak tu ruszyć z werwą w poniedziałek po weekendzie pełnym ulubionych zajęć, odpoczynku, po serii ukochanych programów i filmów.
Dlatego też po niedzieli musi być coś na szybko, no chyba, że macie jeszcze resztki z poprzedniego obiadu.
Wtedy to już pełen luz
i bez stresu można zacząć nowy tydzień.

Omlet z ziemniakami i chorizo

2-3 jajka na omlet
3-4 średnie ziemniaki
kilka plasterków chorizo
po kawałku kolorowych papryk
natka pietruszki
olej do smażenia

Obrane ziemniaki kroję na małe, cienkie kawałki, podsmażam. Jak się zaczną rumienić, wrzucam pokrojoną w kostkę paprykę, mieszam kilka razy całość, a po 2-3 min dodaję na chwilę plasterki chorizo.
Smażę omlet z 2 lub 3 jaj ( zależnie od głodu i wielkości patelni ), do środkowej części daję podsmażone wcześniej warzywa.
Posypuję natką pietruszki, ewentualnie dołączam sałatę z pomidorami i ogórkami.









sobota, 21 października 2017

Naleśniki z mulami pod beszamelem



Już od jakiegoś czasu nie proponowałam Wam naleśników.
Banalna sprawa, pewnie macie je w codziennym menu.
Te dzisiejsze są jednak inne
i należą się tylko wybranym.
Nie każdemu bowiem na słowo "mule" cieknie ślinka ( niektórym wręcz cierpnie język ).
Jak widzicie, to danie jest dla miłośników frutti di mare,a smakuje naprawdę wybornie.

Naleśniki z mulami

Składniki:

Na naleśniki:
2 jajka
1 szkl mleka
1 szkl mąki
pół szkl jogurtu naturalnego
olej do smażenia

Na sos beszamelowy:
4 łyżki masła
2 łyżki mąki
pół szkl mleka
szczypta soli i białego pieprzu

500 gr świeżych muli
natka pietruszki
pieprz z młynka
łyżka startego parmezanu

Mule płuczę dokładnie pod zimną wodą. Gotuję do otwarcia muszli. Wyjmuję z wody, ale jej nie wylewam.
Przygotowuję sos beszamelowy: roztapiam masło, dodaję mąkę, robiąc tzw. zasmażkę, następnie wlewam powoli mleko, przez cały czas mieszając. Lekko zagotowuję.
Pod koniec wrzucam garść muli i dodaję pół szkl wody, w których się gotowały.
Mieszam ciasto na naleśniki i je smażę. Następnie składam nalenaśnik na pół i wkładam kilka muli, polewam sosem, posypuję parmezanem, natką pietruszki i pieprzem z młynka. Dodatkowo układam wokół naleśników kilka muli w muszlach, które pozostały po ugotowaniu.





niedziela, 15 października 2017

Owocowy couscous pełen jesiennego słońca


Po burzliwych początkach jesieni
oto mamy powtórkę z lata.
Ledwie wyleczyliśmy kilkudniowe przeziębienie, powyciągaliśmy ciepłe swetry i ulubione koce, a znowu mamy inną porę roku.
To tak jakby brakowało jakiegoś ogniwa łączącego lato z jesienią.
Nie będę udawać, że mnie ta nagła poprawa pogody smuci, wręcz przeciwnie.
Od piątku ogarnął mnie iście słoneczny nastrój, bo miasto ponownie tętni życiem,
ludzie wokół zdjęli maski szarości i przygnębienia,
a kuchnię znowu rozświetliły promienie słońca.
Czas na zdrowe i kolorowe śniadanie.

Couscous z mleczkiem kokosowym, chia i owocami

Składniki:

1 szkl couscousu
pół puszki mleczka kokosowego
pół szklanki mleka
łyżka nasion chia
łyżka masła
łyżka cukru trzcinowego
ulubione owoce

Couscous gotuję na parze, ale jeśli macie w zwyczaju zalewać go wrzątkiem, to tak zróbcie i tym razem.
Ugotowany couscous mieszam z masłem, mleczkiem kokosowym, nasionami chia i  cukrem. Jeśli po czasie będzie za gęsty, dolewam jeszcze trochę normalnego mleka. Pozostawiam na 15 min. Przekładam do miseczek ( jeśli więcej osób ), a wierzch dekoruję ulubionymi owocami.




niedziela, 8 października 2017

Brzoskwiniowe müsli na deser


Ten deser jest jednym z najlepszych,
jakie ostatnio robiłam.
Uwielbiam codzienną miseczkę różnorodnego müsli i to moje zdrowe uzależnienie znalazło odbicie w dzisiejszym deserze.
Spróbujcie choć raz, a zrozumiecie, o czym mówię.
To doskonałe połączenie, lekko chrupiące, rozpływające się w ustach.
W dodatku przy podsmażaniu brzoskwiń
z kuchni wydobywa się nieziemski zapach.
Jeśli tak ma pachnieć jesień,
to ja poproszę.

Brzoskwiniowy deser z müsli

po 1 brzoskwini na osobę
1 budyń waniliowy
pół litra mleka
2 łyżki cukru
szklanka ulubionej mieszanki müsli
4 łyżki masła
2 łyżki cukru trzcinowego
listki świeżej melissy lub mięty

Na patelni rozpuszczam masło, wrzucam müsli, posypuję cukrem trzcinowym i przez 2-3 min lekko podsmażam. Przekładam do miseczki.
Na tej samej patelni lekko podsmażam pokrojone na ćwiartki brzoskwinie.
Gotuję budyń zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Jeśli deser będzie dla dwóch osób, to całego nie wykorzystacie, ale łatwiej jest po prostu przygotować całą porcję.
Do dużych kieliszków wsypuję po 2-3 łyżki podsmażonego müsli ( zostawiam trochę do posypania na koniec ), dodaję warstwę budyniu, a na wierzchu układam wcześniej podsmażone brzoskwinie. Posypuję je odrobiną pozostawionego müsli, cukrem trzcinowym i dodaję listki świeżej melissy lub mięty.


























Prawdziwie jesienny obiad


Weekendowy obiad ma to w sobie,
że zawsze jest lepszy, ładniejszy
i najlepiej smakuje ze wszystkich.
U mnie przynajmniej tak musi być.
Lubię, gdy moi najbliżsi czują różnicę
pomiędzy codziennym posiłkiem,
a tym odświętnym.
Z tęsknotą wspominam chwile
przy wspólnych, rodzinnych posiłkach,
kiedy dzieci były jeszcze małe
i niecierpliwie czekały
na niedzielny obiadek.
Do dzisiaj im tak zostało.

Jesienny niedzielny obiad

Składniki:

po 1 kawałku kurczaka na osobę
po 2-3 ziemniaki na osobę
ćwiartka małej dyni
sól, pieprz, mielona ostra papryka
suszona natka pietruszz
olej do smażenia
łyżka masła do smażenia dyniowych frytek.

Ziemniaki kroję na ćwiartki, gotuję, a przed podaniem posypuję słodką papryką w proszku i suszoną natką pietruszki.
Kawałki kurczaka solę, lekko posypuję pieprzem i ostrą papryką w proszku. Zaczynam smażyć jeszcze przed ugotowaniem ziemniaków.
Obrany i oczyszczony kawałek dyni kroję na na podłużne kawałki i lekko osolone podsmażam na maśle.
Do obiadu podaję ulubioną sałatę z vinegretem.





czwartek, 5 października 2017

Tunezyjski obiad dobry na każdą porę roku



Nieważne, że lato się skończyło
i przed nami wizja zimnych, wilgotnych dni
i bezskuteczne poszukiwanie ostatnich promieni słońca.
Są bowiem pewne potrawy, które są na tyle uniwersalne,
że dobrze smakują o każdej porze roku.
Oczywiście kotlety jagnięce z grilla nie dorównają tym z patelni,
smażona papryka opalona słońcem i przesiąknięta zapachem lata
będzie zawsze smaczniejsza od zimowej,
a soczysty arbuz, zastąpiony jesiennymi owocami
będzie zawsze przypominał beztroskie wakacje.
Mimo wszystko warto skorzystać z tradycyjnych tunezyjskich dań
w okresie obezwładniających szarości i mgieł.
Dzięki nim odświeżymy wspomnienia z minionego lata,
a może wywołamy falę nostalgii za bliskimi,
z którymi tu i teraz chcielibyśmy tych dobroci skosztować.
Wiecie przecież, że nic tak dobrze nie smakuje
jak wspólny posiłek z tymi,
z którymi by się chciało zatrzymać rozpędzony świat
i pozostać razem na zawsze.

P.S. Powyższe dania ugotowałam tego lata w naszym tunezyjskim domu dla miłości mojej jedynej, największej, najprawdziwszej, choć niełatwej, z adnotacją na pewnym portalu, kiedy wraca do domu.
Jak się domyślacie, to był najszybszy powrót, jaki odnotowano w 40-stostopniowym upale.

Tunezyjski zestaw obiadowy:

camouniya z baraniną i ziemniakami
grillowane lub smażone kotlety jagnięce
sałatka meshwiya z grillowanych warzyw z jajkiem i tuńczykiem
podsmażane papryki natarte solą i tabel
sezonowe owoce ( latem obowiązkowo arbuz )
chrupiące, jeszcze gorące bagietki






Tunezja też uwielbia dynie


Tunezja uwielbia dynie.
Mówię to ze stanowczością po wieloletnich obserwacjach
miejscowych souków, koszy z zakupami czy podglądaniu
tunezyjskich pań domu w ich gospodarstwach.
Nie jest to miłość tak potężna i przebojowa jak na drugiej pólkuli.
Tutaj jest to raczej uczucie subtelne, nieinwazyjne
i wymagające sprawnego oka.
Nie zawsze uda się dostrzec dynię,
nawet na pobliskim bazarku.
Nie roztacza swojego wdzięku na przydomowym trawniku.
Najczęściej jest bezlitośnie poćwiartowana
i trzeba jej wypatrywać pod stertą dziesiątek innych warzyw.
Nawet jej udział w kuchni nie jest dominujący,
nie stanowi dania samego w sobie,
lecz jest wyśmienitym dodatkiem zarówno smakowym,
jak i kolorystycznym.
Wyobraźcie sobie couscous z dynią, podsmażane kawałki dyni do chrupiącej ryby,
suszone pestki podjadane na nadmorskim murku z widokiem na odprawę statków
czy też krem imbirowo - dyniowy,
którym w upalny, letni wieczór przekupiłam teściową.
Ależ się zrobiło pomarańczowo :)   




niedziela, 1 października 2017

Welcome October


Witam nowy, już prawdziwie jesienny miesiąc.
Mam nadzieję, że będzie barwny, niezbyt dżdżysty i pełen słońca.
Nie łudzę się, że ominą nas poranne mgły i zbyt wczesne zachody słońca,
ale postaram się znaleźć w nich choć odrobinę otuchy  wytchnienia.
To będzie miesiąc otulony w puchaty koc,
pachnący kawą z kardamonem i szczyptą cynamonu,
a świece będą
 moim płomiennym towarzyszem co wieczór.