niedziela, 31 maja 2020

Daniel Rami's sweet 16



Późne lato 2003 roku, powrót po miesięcznym pobycie w Egipcie.
Dużo pracy, tysiące zadowolonych klientów, a kochane córeczki Mimi (4 l ) I Sara ( 3 l ) na wakacjach u najlepszej pod słońcem babci.
Pora zostawić egipski raj i pustynny żar z nieba.
To będzie bolesne rozstanie, ale serce tęskni za moimi dziewczynkami.
Przez całą drogę męczy mnie myśl, dlaczego ciągle mam ochotę na gorącą, słodką herbatę,
skoro do tej pory moje życie składało się z tysiąca litrów kawy ?
Po powrocie diagnoza jest oczywista: będzie kolejne dziecko. Co, jak, jak to, mam już 32 lata, 2 małe diabły w domu, firmę z mężem, ulubioną pracę, podróże, bezustanny brak czasu...
Krótko przed porodem odwiedza mnie mąż, przywozi "Twój Styl" i ... nieskrywaną nadzieję na syna.
Odsyłam go do domu, bo się zachowuje jakby to on mial za chwilę rodzić.
Ja godzinę później: "Gdzie, do diabła, jesteś ? Nigdy cię przy mnie nie ma!"
Myślę, że mnie usłyszał na Moście Poniatowskiego, którym podążał w stronę domu.
Wieczorem rodzi się nasze małe cudo.
Z wrażenia zapominam zapytać lekarza, czy to faktycznie chłopiec, więc sama resztkami sił łapię go za przyrodzenie. Jest ok, czyli intuicja mnie nie zawiodła.
Mój mały synek jest cieplutki, mięciutki, ma czarną czuprynkę i wszyscy przychodzą go podziwiać.
Ja też idę chwiejnym krokiem przy ścianie, bo słyszę jego płacz i wiem, że mnie wzywa.
Od teraz jestem dla ciebie już na zawsze, mój malutki.
Po głowie krążą mi imiona jak Sofiane ( zbyt trudne na Polskę) lub Fadi, ale wybieramy Daniel Rami. ( To prawie jak Małek Rami, choć wtedy nikt jeszcze o nim nie słyszał ).
Córeczki były później zazdrosne, dlaczego dostał dwa imiona, a one po jednym. Zawsze im powtarzałam: "Ale wy za to jakie piękne ".
Daniel Rami, dla nas Danio, Danny, Daniuchna, a w Tunezji Danino,
najwspanialsze dziecko pod słońcem,
bezkonfliktowe, zawsze uśmiechnięte, z buzią paplającą od rana do nocy.
Wielki fan samochodów, najpierw koparek i betoniarek, a później modeli z "Aut" i Hot Wheels. Nawet słowo "titit"było zaraz po"mama"i "tata".
Jako 2,5 latek oszalał na punkcie Zygzaka McQueena. Droczylismy się z nim, że jego bohater zakochał się w Sally, a on odpowiadał zdenerwowany: "Nie, on ją tylko przenocował".
Porem przyszła kolej na Bakugany, których dziwne nazwy znał na pamięć, a figurki kąpały się wraz z nim w tunezyjskich i egipskich basenach.
Był też czas na kolekcjonowanie piłkarskich kart i przepytywanie matki z przynależności do klubów.
Stworzyliśmy niesamowitą więź, bo z racji częstych podróży męża, przebywaliśmy zawsze razem. Nie było to uciążliwe, bo synek zawsze pozwalał mi wszystko zrobić, a zwlaszcza posprzątać w jego pobliżu, bo wtedy mógl mnie testować ze wszystkimi"dlaczego" i "a jak ?"
Siadał wtedy na blacie kuchennym przy oknie, ja gotowałam tunezyjskie potrawy, a on próbował je swoimi słodkimi paluszkami ("Ja chcę sosik taki jak tata ").
Już jako mały brzdąc potrafił powiedzieć: "mama wow", kiedy założyłam nową sukienkę lub zmieniłam kolor włosów.
Zawsze wiedział, kiedy byłam smutna, przychodził i pocieszał, śpiewał wszystkie utwory z przedszkolnych teatrzyków i pozwalał zapomnieć o złu całego świata.
Jak ktoś się robił nieuprzejmy, nie wahał się powiedzieć: "Nie mów tak do mojej mamy", nikomu nie pozwolił usiąść na moim miejscu w samochodzie.
Był wyjątkowo mądry, sam się uczył, jak coś go zainteresowało, to szukał dodatkowych materiałów, a potem nam wszystko wyjaśniał.
Uwielbiał grać w piłkę nożną, wiernie mu na meczach kibicowaliśmy, a mlodsza siostra urządzała mu dodatkowe treningi, gdzie obijała sobie ciało, robiąc za bramkarza.
Kiedy nastąpił etap Minecrafta, moje dziecko zaczęło się porozumiewać z kolegami w dziwnym języku. Myślałam, że zamieszkał z nami kosmita.
Zaczęło się wirtualne budowanie i granie, równolegle do gier planszowych.
Naukladalismy tysiące puzzli i przez niego straciłam cały majątek w Monopoly.

Ta ciekawość świata i chęć poznawania nowych rzeczy pozostała mu do dziś.
W nowym kraju, zaledwie jako 12-sto latek pokonał wiele barier, w tym językowych.
Dziś mówi biegle po niemiecku, a jego poziom angielskiego mnie ciągle zaskakuje, nie mówiąc już o opakowaniu japońskich znaków.

Planuje nam każdą podróż, wyznacza trasy z najpiękniejszymi miejscami, dla których pokonujemy każdą odległość, bo wiemy,
że to będzie coś wyjątkowego.
Jest wielkim pasjonatem dobrego kina.
Potrafi wyszukać najlepszy film, serial, utwór muzyczny czy najciekawsze wydarzenie na świecie.
"Daniuś, znajdź nam dobry film. Jesteś najlepszym doradcą.
-No, a wy najgorszymi klientkami."
Zawsze ma coś ciekawego do powiedzenia, dlatego często pytam go o opinię.

Uczę się od tego młodego człowieka spojrzenia na świat, podejścia do życia i logistycznego planowania ( Mama, przecież ty się tam beze mnie zgubisz ).
Ach, zapomniałam dodać, że wyrósł na bardzo przystojnego mężczyznę i stało się to zdecydowanie za szybko.














piątek, 15 maja 2020

Lekka tarta ze szparagami



W tym sezonie wielokrotnie przerabiałam szparagi.
Były wszystkie ulubione opcje,
włącznie z klasyką z wody i obficie polanymi sosem holenderskim.
Nie może być inaczej, skoro naokoło naszego miasta rozciągają się szparagowe plantacje.
Z ostatniej szparagowej kolacji zostało mi kilka sztuk, które wykorzystałam w pysznej tarcie.
Jest bardzo prosta w wykonaniu,
bo nie ma kruchego spodu,
a jedynie przypieczoną dolną część.
Poza tym jest lekka, niezbyt kaloryczna,
smakuje na zimno i prosto z piecyka.
Koniecznie zróbcie, dopóki jeszcze trwa szaleństwa szparagowe.
My zjedliśmy na kolację z dodatkiem miseczki salaty.

Zapiekanka ze szparagami

Składniki:

8-10 zielonych szparagów
200 gr startego sera ( u mnie emmentaler )
2 duże ziemniaki
3 jajka
2 łyżki gęstego jogurtu naturalnego
kilka czarnych oliwek i pomidorków
po kawałku kolorowych papryk ( u mnie 3 kolory, bo dają ładny efekt )
świeża natka pietruszki
sól, pieprz, łyżeczka curcumy
pół łyżeczki proszku do pieczenia
łyżka bułki tartej

Wcześniej obrane i pokrojone szparagi oraz małe kawałki papryki gotuję w lekko osolonej wodzie.
Po 5 min wyjmuję wszystko z wody.
Obrane ziemniaki kroję w cienkie, niewielkie talarki lub dowolne, ale niezbyt grube kawałki i lekko posolone podsmażam na niewielkiej ilości oleju. Po wyjęciu przekładam je na papier kuchenny.
W misce mieszam jajka, dodaję ser i jogurt. Przyprawiam do smaku solą, pieprzem i curcumą. Dodaję ugotowane wcześniej szparagi, paprykę i podsmażone ziemniaki, posiekaną natkę pietruszki, bułkę tartą i proszek do pieczenia. Całość dobrze mieszam.
Przelewam masę do dwóch form, bo do jednej dodaję na wierzch oliwki, a do drugiej połówki pomidorków. Równie dobrze możecie użyć jednej formy, dodając wszystkie dodatki do jednej masy.
Piekę w piecyku w 180 stopniach ( wersja: góra-dół ) przez ok. 30-40 min. Mniejsze formy piekę przez ok. 20-25 min.















niedziela, 10 maja 2020

Spaghetti z łososiem i brokułami



Skoro już udało mi się upolować
piękny kawałek łososia za korzystną cenę,
to postanowiłam go wykorzystać do niedzielnego dania.
Wymyśliłam przy tym coś prostego,
lekkiego, bez obciążającego ciężkim sosem makaronu.
To danie sprawia, że masz ochotę przenieść się na słoneczny balkon lub taras z kieliszeczkiem lekkiego wina i dobrą książką,
o np.z ciekawym przewodnikiem po Włoszech.
Na razie podróżujemy wirtualnie, ale w końcu
rozproszą się złowieszcze chmury
i ruszymy na podbój świata.

Spaghetti z łososiem i brokułami

Składniki:

300 gr spaghetti
300 gr łososia w kawałku (najlepiej bez skóry)
1 brokuły
świeża natka pietruszki
łyżeczka cuminu
sól, pieprz do smaku
kawałek cytryny
2 łyżki masła
świeża natka pietruszki
olej do smażenia

W lekko osolonej wodzie gotuję brokuły.
Przyprawiam łososia z obu stron soląpieprzem i cuminem oraz kilkoma kroplami soku z cytryny.
Podsmażam na niewielkiej ilości oleju, obracając i przyrumieniając go z obu stron. Na koniec wrzucam na patelnię łyżkę masła. Po usmażeniu łososia kroję go na dość duże kawałki.
Na koniec gotuję spaghetti.
WsW tymntym samym czasie wstawiamcwstawiam na chwilę do kuchenki mikrofalowej kawałki brokułów i usmażonego łososia, bo zapewne wszystkie składniki są zbyt chłodne do spożycia.
Na talerzach układam po porcji ugotowanego makaronu, łososia i brokuły. Polewam łyżką ciepłego masła z patelni. Całość posypuję kawałkami świeżej natki pietruszki i pieprzem z młynka.




sobota, 9 maja 2020

Lekki makaron z indykiem i szparagami



Niniejszym ogłaszam sezon szparagowy za otwarty.
Byłam pewna obaw co do tegorocznych zbiorów,
bo niemieccy rolnicy skarżyli się
na brak pracowników z rynku wschodniego.
W naszym mieście sprawa nabrała rozgłosu,
bo tuż na jego obrzeżach znajdują się połacie hodowli szparagów.
Nie wiem, jakim cudem i kto przy ich zrywaniu pomagał, ale od kilku dni możemy zakupić te z najbliższej okolicy.
Smakują wybornie i powiem Wam szczerze,
że warto czekać przez kilka miesięcy na ten wyjatkowy smak.

Makaron z indykiem i szparagami

300 gr dowolnego makaronu (u mnie świderki)
250 gr fileta z indyka lub kurczaka
1 łyżka gęstej śmietany
kilka zielonych szparagów
sól, pieprz do smaku
olej do smażenia

Najpierw gotuję wybrany makaron oraz w osobnym garnku kilka zielonych szparagów.
Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki oleju, wrzucam pokrojone na male kawałki mięso. Przyprawiam solą i pieprzem. Po 5 minutach wlewam szklankę wody i gotuję pod przykryciem przez ok. 20 min. W międzyczasie uzupełniam poziom wody. Pod koniec gotowania dodaję śmietanę, rozprowadzam ją z sosem. Dorzucam pokrojone na kawałki ugotowane wcześniej szparagi. Sos łączę z makaronem, ewentualnie doprawiam do smaku i posypuję startym parmezanem.







niedziela, 3 maja 2020

Zestaw przekąsek na kolację


Zestaw serów na desce należy do naszych ulubionych przekąsek.
Często przygotowuję go na weekendowe, zazwyczaj telewizyjne popołudnie.
Nie wymaga umiejętności kulinarnych, powstaje w błyskawicznym tempie,
a wybór składników jest dowolny.
W dzisiejszej wersji znalazł się ser o smaku chrzanu i wasabi, marchewkowy, camembert i feta.
Z pieczywa tostowego zrobiłam grzanki z oliwą i ziołami prowansalskimi.
Uważam, że wyjątkowo dobrze pasują do serów.
Zawsze dorzucam kilka pomidorów, ogórków czy ulubioną sałatę.
W ten sposób powstaje jednocześnie zdrowa, lekka kolacja,
idealna na tę porę roku.

Przykładowy zestaw przekąsek:

ser o smaku wasabi
ser marchewkowy
camembert
feta z ostrą papryką w płatkach
pomidory z bazylią
ogórki konserwowe
sałata
grzanki z tostów z oliwą i ziołami prowansalskimi






piątek, 1 maja 2020

Idealny obiad na weekend


Kiedy pada pytanie, czy zjemy obiad wspólnie przy stole, nie muszą zbyt długo czekać na odpowiedź.
Lubimy te nasze wspólne posiłki,
pełne opowieści o minionym tygodniu,
o wydarzeniach w szkole czy pracy,
Bardzo się cieszę, że ciągle jeszcze mamy czas dla siebie, na wymianę myśli i obserwacji,
których dostarcza nam życie.
Chciałoby się rzec, że obiad jest miłym dodatkiem do naszych posiedzeń przy stole.
A ten jest wyjątkowo smaczny, bo na życzenie.
Ktoś miał ochotę na żeberka,
komuś znowu zamarzyły się roladki z kurczaka,
a kogoś innego naszła ochota na ziemniaki z koperkiem.

Weekendowy zestaw obiadowy:

- roladki z kurczaka z serem i pieczarkami
- żeberka w sosie miodowo - imbirowym
- ugotowane ziemniaki posypane koperkiem
- mini zapiekanka z serem i pieczarkami
- dowolna sałata z pomidorami i ogórkami w sosie vinegret

Roladki z kurczaka:

400 gr filetów z kurczaka
ser do tostów
200 gr pieczarek
pół cebuli

Obrane pieczarki ścieram na tarce i podsmażam wraz z posiekaną cebulką na oleju. Dodaję sól i pieprz dla smaku.
Z piersi kurczaka robię filety, rozbijam je, solę i pieprzę lekko z dwóch stron. Na każdej części układam plaster sera i pieczarki, a następnie zwijam w rulon. Każdy kawałek wzmacniam wykałaczkami.
Nadziane mięso podsmażam z dwóch stron na oleju. Lekko posypuję ostrą papryką i przekładam do naczynia żaroodpornego. Wlewam wodę, aby przykryła mięso. Piekę w piecyku w temperaturze 180 stopni przez pół godziny. Po wyjęciu wykałaczek kroję mięso na grube talarki. Wykorzystuję wodę, w której się piekły roladki na sos. Dodaję małą łyżeczkę mąki, równomiernie rozprowadzam i zagotowuję przez chwilę w małym garnuszku.

Do żeberek robię marynatę z oliwy, jednego ząbku czosnku, łyżki miodu i łyżeczki świeżego startego imbiru.
Mięso pozostawiam w zalewie przez ok. godzinę, a następnie piekę je w temperaturze 180 stopni przez pół godziny.





Pierwsze majowe śniadanie


Gdyby to był normalny majowy dzień,
byłby pierwszy grill na powietrzu,
spacer po lesie lub parku
albo wylegiwanie się na leżaku.
Może by były pierwsze
wiosenne wojaże, upragniony szum morza
lub koktajl pod palmami.
Teraz jest wirus i bardzo przyziemna rzeczywistość, którą kompletnie podporządkowaliśmy lękowi o zdrowie.
Skoro nie możemy regulować intensywności życiac i sposobu spędzanego czasu według własnych marzeń, to przynajmniej próbuję zaczarować kolorem codzienne szarości.
Tak naprawdę to nie jest aż tak ponuro, w końcu mamy kwitnący maj.
Bardziej mam tu na myśli stan umysłu.

Wiosenny zestaw śniadaniowy

- müsli z jogurtem, świeżymi owocami i smażonymi bananami
- jajka na twardo z majonezem i szczypiorkiem
- sałata lodowa z pomidorami i tuńczykiem