Znowu nam się udało wyczarować magiczną Wigilię. Tegoroczne zadanie nie było proste i wymagało współpracy wszystkich członków rodziny i operacji na poziomie logistycznym.
Mieszkanie w Niemczech, wbrew pozorom, nie sprawia trudności w przygotowaniu tradycyjnych świąt Bożego Narodzenia. Wymaga jedynie kilka wypraw do różnych sklepów, np. polskiego do pobliskiego miasteczka po suszone grzyby, ogórki, śledzie, śmietanę, sianko pod obrus, opłatek czy poszperanie w lokalnych w marketach z nadzieją na znalezienie dobrych ryb. W ulubionym sklepie bio odkryłam kiszoną kapustę, która smakuje jak ta u mamy z bazarku.
Spędzenie ostatnich przedświątecznych dni w pracy uwolniło mnie od pewnej czynności, mianowicie od lepienia pierogów. Pałeczkę przejęły moje dzieci i zięć, którzy okazali się mistrzami w tej dziedzinie.
Atmosfera była tak cudowna, że nikt nie spieszył się do otwierania prezentów. A te były wyjątkowo trafione, bo uwzględniały gusty i zainteresowania obdarowywanych.
Zestaw na wigilijną kolację:
zupa grzybowa z drobnym makaronem
kapusta z żółtą soczewicą
smażony łosoś i flądra
ryba po grecku
krokiety z serem i pieczarkami
polska sałatka warzywna
śledzie z cebulką w oleju
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.