sobota, 9 marca 2019

Tunezyjskie ragoût ze szpinakiem i wołowiną


Jak przemycić solidną porcję warzyw,
aby nikt nie ucierpiał,
zwłaszcza na widok szpinaku ?
Ano właśnie tak.
Pewnie już rzuciliście okiem na talerz
pełen dobrodziejstw natury.
To bardzo popularne tunezyjskie danie,
które nie jest zbyt fotogeniczne,
ale pełne witamin i bardzo smakowite.
Jeśli poszukujecie sposobu na polubienie szpinaku lub urozmaicenie sposobu jego podawania,
to jesteście we właściwym miejscu.
Zaopatrzcie się jedynie w duży garnek lub pokaźną patelnię,
bo na pewno degustacja nie skończy się na jednej porcji.

Market khodra, czyli tunezyjskie ragoût z wołowiną i szpinakiem

Składniki:

250-300 gr wołowiny (najlepiej kark)
300-400 gr liści szpinaku
3 marchewki
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 biała rzepa (wielkości średniej marchewki)
garść cieciorki z puszki
2 czubate łyżki koncentratu pomidorowego
1 łyżeczka harissy
sól, cumin, tabl (opcjonalnie)
olej lub oliwa
odrobina świeżej natki pietruszki

W garnku smażę kawałki wołowiny z niewielką ilością oleju i 2 czubatymi łyżkami koncentratu pomidorowego. Mieszam w czasie podgrzewania przez ok. 3 min  po czym dodaję posiekany czosnek, przyprawy i harissę. Po kolejnych 2-3 min wlewam odrobinę wody, ponownie wszystko smażę przez dłuższą chwilę, a następnie wlewam wodę do przykrycia mięsa. Gotuję przez ok. 1 godz. Sprawdzam mięso  bo w tym czasie powinno zacząć robić się miękkie. Dodaję pokrojoną marchewkę  rzepę i dobrze opłukany i pokrojony szpinak. Duszę pod przykryciem do miękkości warzyw, a pod koniec gotowania wrzucam pokrojoną w pióra cebulę i opłukaną cieciorkę. Wierzch posypuję świeżą natką pietruszki.
Po przełożeniu porcji na talerz, polewam całość odrobiną oliwy. Podaję ze świeżą, chrupiącą bagietką lub z bułeczkami.




niedziela, 3 marca 2019

Shan tounsi, czyli tradycyjny talerz tunezyjskich specjałów



Kiedy jest ponad 40 stopni, ubrania parują,
włosy po prysznicu nie chcą wyschnąć,
dzieci ciągnięte przez pół miasta zagłuszają klaksony taksówek,
a wasz facet z miną maniaka zaciąga was w najciemniejsze zaułki w okolicy,
to nie macie wyjścia:
albo go musicie porzucić albo mu zaufać.
Ja, wiedziona instynktem po wieloletnim obcowaniu z tym osobnikiem,
zawsze wybieram to drugie.
Zwłaszcza jeśli chodzi o przeżycia kulinarne.
Nawet jeśli waszym oczom ukaże się najbardziej obskurny bar w okolicy,
gdzie ton rozmów gości grozi popękaniem bębenków,
a właściciele za jedyną klimę uznają wiatr z ulicy,
to i tak wejdźcie do środka.
Nigdzie tak dobrze nie poznacie kuchni tunezyjskiej,
a zwłaszcza assiette tunisienne, czyli talerza z typowymi przystawkami tunezyjskimi.
Danie to może Was niekiedy zaskoczyć,
bo na talerzu pojawi się niezorganizowana kombinacja,
może nawet nie będziecie pewni, co tak naprawdę jecie.
Pewne poświęcenie trzeba ponieść,
nawet gdyby Was ogarnęły wątpliwości przed wejściem do jedynego baru w mieście.
Bez tego jedzenia nie ma Tunezji i nie ma pełnego obrazu kuchnni tego kraju.
Do domowego użytku przygotowałam wersję z frytkami,
ale w czasie wakacyjnych wypadów często znajdziecie tę z ugotowanymi ziemniakami.
Obie są poprawne,
ale frytki jakoś dzisiaj mi się ładnie komponowały z całością.
Smaki, które mieszają się na talerzu doskonale oddają obraz tunezyjskiego raju.
Tu zjecie wyjątkowo smacznie, niekiedy niekonwencjonalnie,
tu poznacie smak piekła ( harissa !)
a smak cuminu będzie się za Wami ciągnął aż do samolotu.

Shan tounsi, czyli talerz pełen tunezyjskich specjałów

Składniki

2 jajka
duża łyżka harissy
łyżka majonezu
garść frytek lub ugotowanych ziemniaków
pół puszki tuńczyka
pokrojone pomidory
kilka oliwek
kilka listków sałaty
łyżka startej marchewki
oliwa
połówka cytryny
sól, cumin
natka pietruszki
obowiązkowo świeża, chrupiąca bagietka

Na talerzu układam jajka sadzone, naokoło nich harissę, majonez, frytki lub ugotowane ziemniaki, kawałki pomidorów  mogą być z dodatkiem zielonego ogórka, wtedy pokrojone w kostkę, kawałki tuńczyka, trochę startej marchewki i liści sałaty. Całość polewam oliwą, odrobiną soku z cytryny oraz posypuję lekko solą i cuminem oraz posypuję posiekaną natką pietruszki.








Owocowe müsli w formie sałatki



Marzec rozpoczęłam tradycyjnie od müsli.
To moja ulubiona forma śniadania.
Co zrobić jednak, kiedy jest się wielbicielem owoców
i chciałoby się je zjeść w ciekawy sposób
Mam i na to sposób, a jest on wyjątkowo prosty.
Pokrojone owoce podaję z gęstym jogurtem greckim,
niekiedy dorzucam kilka ziarenek chia czy łyżeczkę musli.
Bardzo Wam polecam tę wersję deseru,
bo doskonale zaspokaja apetyt na słodycze,
a z listkami świeżej mięty smakuje świeżo i orzeźwiająco.
Myślę,że jest to doskonała propozycja na nadchodzącą wiosnę.

Owocowa sałatka z müsli i chia

Składniki
ulubione owoce, u mnie kawałki truskawek, ananasa, borówki i maliny
kubek jogurtu greckiego
2 łyżki mieszanki musli
łyżeczka nasion chia

Na dnie dużego talerza nakładam łyżką jogurt grecki, na całej wielkości rozkładam owoce. Następnie posypuję je w kilku miejscach mieszanką müsli i nasionami chia. Dekoruję listkami świeżej mięty.