Stanowczo za późno nadrabiam świąteczne zaległości.
Niestety tuż przed Wielkanocą zajmowałam się pakowaniem, przestawianiem,
pokonywaniem pozimowej grypy i planowaniem świątecznego menu.
Wiosenny urlop spędziłam w Polsce,
gdzie nie było mowy o zapomnieniu tradycji.
Pewne zwyczaje się zmieniły, bo z koszyczkiem powędrowała do kościoła
jedynie najstarsza córka,
to tak dla honoru całej rodziny.
Brakowało mi podjadania czekoladowych zajączków przez dzieci,
płaczu i krzyku przy kolorowaniu pisanek.
Były za to wspólne śniadania i obiady,
wspólne oglądanie ukochanych filmów, albumów i nagrań z dzieciństwa moich nastolatków.
Wiele się zmieniło, dzieci zmieniły się
w zbuntowane nastolatki,
ale została silna więź i to nie tylko w święta.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.