Och, gdybym tylko mogła zatrzymać lato...
Niestety już na początku września powiało jesienią i powiem szczerze, że co roku jestem zdziwiona tą ekspresową zmianą pogody. Żadnego ostrzeżenia, nic, po prostu szaro, smutno, deszczowo, z motywacją sięgającą poniżej zera.
Ciągle powtarzam, że ja się tak łatwo nie dam uwolnić od lata i z maniakalnym uporem trzymam się słonecznej strony życia. Nie ukrywam, że bardzo pomocne w tym są setki zdjęć, po które sięgam popijając tunezyjską herbatkę miętową.
Dzisiaj jestem myślami na Djerbie, gdzie budzą mnie szalone śpiewy ptaków i żar z nieba, który zapowiada kolejny piękny dzień.
Wypijam pierwszą kawę na tarasie, w miłym sąsiedztwie hibiskusów i bugenwilli. Jest tak nieziemsko pięknie, że moja dusza unosi się ponad ziemskimi problemami . Palmy kołyszą się leniwie, od czasu do czasu przeleci zabłąkana pszczoła i przemaszeruje kocia mama z bandą swoich różnokolorowych łobuziaków.
Tak mi dobrze, ale za chwilę zejdę do ogrodu po porcję świeżych kwiatów do zdjęć. Może się zdarzyć, że wraz ze śniadaniową tacą dostanę krwistoczerwony hibiskus. Wszyscy naokoło zauważyli, że zbieram rekwizyty do swoich kompozycji.
To co dam dobrego mamy dzisiaj na śniadanie ?
Obowiązkowo omlet z topionym serkiem, bułeczkę z hotelowej piekarni i slodki zawijas z ciasta francuskiego, no i wspaniałe tunezyjskie jogurty o letnich smakach, do tego najslodsze pod słońcem brzoskwinie i melon o miodowej słodyczy.
Dzisiaj nie ma na tacy hibiskusa, więc zbieram nietypowe, bo pastelowe bugenwille.
Są bardzo delikatne, zwiewne, niczym te chwile, które chcę zatrzymać na zimowe chłody.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.