Tyle jest w naszym codziennym życiu potraw z kuchni tunezyjskiej, że stanęłam przed nie lada wyzwaniem: ugościć kogoś stamtąd. Stwierdziłam, że mój popisowy repertuar z orientalnymi daniami nie będzie tu na miejscu. Trzeba zaprezentować coś z naszej rodzimej kuchni.
Oczywiście pierwsza myśl była oczywista: roladki z kurczaka z nadzieniem serowo - pieczarkowym. To nasze ulubione danie na niedzielne obiady. Jestem Polką, co prawda w mieszanym związku, więc musiały pojawić się ziemniaki. Nie chciałam klasycznych, prosto z wody do sosu, ale inną ich wersję. Lekko podgotowane i zapiekane przez parę minut z odrobiną masła i rozmarynem były odpowiednim dodatkiem.
Skoro many jesień, to nie mogło zabraknąć gołąbków. Z reguły przyrządzam je z mieszanego mięsa, ale te podałam z mieloną wołowiną. Dusiłam je w pomidorowym sosie.
Pojawiła się lekka sałatka z mozzarellą, pomidorami koktajlowymi, ogórkami i oliwkami oraz ziemniaczana z gotowaną marchewką, jajkami i tuńczykiem. No dobra, przy tej ostatniej przemyciłam trochę tunezyjskiego stylu 😁
Na rozgrzanie po chłodnym powietrzu podałam esencjonalną zupę pomidorową do piicia. Zrezygnowałam z polskiej wersji zabielania jej śmietaną, aby zachować naturalny smak.
Naszemu gościowi najbardziej przypadły do gustu gołąbki. Zawsze wierzyłam w moc poczciwej kapusty.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.