![]() |
![]() |
Uwielbiam letnie, niedzielne śniadania i żadna siła nie jest w stanie tego zmienić. Żadne oberwanie chmury i burza z gradobiciem nie są mi straszne w realizacji kulinarnych planów. Są to moje małe przyjemności po uciążliwym tygodniu pracy. Oczywiście nie oddaję się sama tym kulinarnym ekscesom, lecz przyrządzam śniadanie dla najbliższych lub przyjaciół.
Dzisiaj mam jedną z propozycji na letnie śniadanie. Nie wymaga długich przygotowań. Jest lekkie i pachnie latem. Do kompletu wystarczy Wam towarzystwo ulubionych osób.
Niedzielny zestaw śniadaniowy:
bagietki z masłem czosnkowym z piecyka
szynka serrano i chorizo
setek wiejski z oliwkami i ziołami
pomidory i ogórki ze szczypiorkiem
półmisek z rzodkiewkami, suszonymi pomidorami w oliwie, papryczkami nadzianymi serkiem śmietankowym
pasta jajeczna, pasta z tuńczyka
turecki chlebek ( Fladenbrot)
mini sernik z truskawkami ( prezent od gościa )
Ten letni, błyskawicznie przygotowany obiad wstawiam tu dla przypomnienia o prostocie zwykłych rzeczy. Nie są to wyżyny sztuki kulinarnej, ale proste danie, które może nam rozwiązać problem obiadowych dylematów w ciągu tygodnia. Zazwyczaj szaleję w kuchni, przyrządzając skomplikowane dania, zapominając o prostych posiłkach, które są bardzo lubiane i to nie tylko przez swoją prostotę. Do ziemniaczanego puree dodałam pasternak, a drobiowe burgery nie wylądowały w bułkach, lecz podałam je osobno jako mięsny element obiadu.
Zestaw na letni obiad:
ziemniaczane puree z dodatkiem pasternaku( opcjonalnie, ale pysznie )
drobiowe burgery( gotowe) z piecyka
fasolka szparagowa z masłem i tartą bułką
jogurt grecki z koperkiem i mielonym czosnkiem
Jak głosi lokalna legenda, w oczku stawowym tuż u podnóża majestatycznego buddy, pływało niegdyś 6 żółwi. Z niejasnych powodów i w niewyjaśnionych okolicznościach doszło między nimi do walki. Efektem ubocznym tego wydarzenia był fakt, że jeden z żółwi został znicestwiony przez jednego z współbraci. Na szczęście mieliśmy niebywałą przyjemność uczestniczyć w życiu 5 pozostałych, choć chwilami się zastanawiam, czy to raczej nie one w naszym.
Żółwie stały się nieodłącznym elementem naszych wakacji. Poranna wizyta w kuchni na piętrze i na zjawiskowym tarasie zaczynała się od wizyty u żółwi. Ta codzienna atrakcją w drodze na kawę pozwoliła nam się zbliżyć do naszych współtowarzyszy. i rozszyfrować ich codzienne rytuały. Po pływaniu czy pluskaniu się u stóp buddy następowało wylegiwanie się na słońcu. Pojawienie się któregokolwiek z przedstawicieli homo sapiens wywoływało niemałe zamieszanie. Co najmniej trójka z pływających stworów ruszała w naszą stronę, pozostałe tradycyjnie czekały na specjalne zaproszenie. Okazało się, że nasze żółwie doskonale sobie radzą z każdym językiem i reagują na nawoływanie naszej multi kulti grupy.
Dodatkową atrakcją naszej pięknej willi były bananowce. Moja miłość do tych drzewek, na równi z palmami, trwa od wielu lat. Drzewa bananowe przy basenie, pod zewnętrznym prysznicem, kładące się na tarasie, zaglądające do toalety dały niebywały pokaz swojego wdzięku. Szczególnie urocze były dorodne kwiatostany, przeradzające się na naszych oczach w mini banany.
Cały dom tonął w zieleni i egzotycznych kwiatach Dzięki uprzejmości gospodarzy mogliśmy biegać do ogrodu po cytryny prosto z drzewa. Sami zresztą sugerowali spożywanie trunków z darami natury ( zobacz powitalną ulotkę). Dzięki temu mojito nabrało innego wymiaru.
Na wzgórzu niczym z Beverly Hills, pełnym bugenwilli, bosko różowych hibiskusów i strzelających prosto w błękit nieba imponujących palm znajduje się nasze wakacyjne marzenie. Nie jest to zwyczajny dom, lecz okazała willa w hiszpańskim stylu, wysunięta w stronę morza, tonąca wśród rozłożystych liści bananowców,.
Wystarczy kilka kroków, aby dotrzeć do wymarzonego celu, a mianowicie wsiąść do samolotu udającego się do Malagi, ochłonąć z uderzenia gorącego powietrza z ekstremalnym procentem wilgotności, zamówić 2 taksówki typu Uber, ruszyć w półgodzinną podróż z Miguelem lub Alejandro, wsłuchując się w ulubiony mix latino naszych kierowców, ominąć urocze Fuengirola i wysiąść przed naszą haciendą, położoną w Mijas. Najpierw dobrze przetrzeć oczy od hiszpańskiego słońca, nie dowierzając, że ten piękny dom znaleziony na Airbnb stanie się początkiem szalonych wakacji na Costa del Sol.
Andaluzyjska willa, położona w Las Lagunas de Mijas, składa się z głównego budynku, z okazałym terasem i domku przy basenie. Górna część budynku składa się z pięknego salonu z widokiem na basen i morze, dużej, otwartej, dobrze wyposażonej kuchni, jadalni, łazienki i 2 pokoi z king size beds. Wokół piętra rozciąga się piękny taras z wygodnymi ratanowymi fotelami oraz z dużym grillem i stolem. To miejsce zachęca do kolacji z grillowanymi daniami przy pięknym zachodzie słońca.
Parterowa część domu składa się z salonu wychodzącego na basen, łazienki, pomieszczenia gospodarczego z pralką i stanowiskiem do prasowania, 2 pokoi z pojedyńczymi łóżkami, pokoju z małżeńskim łóżkiem i wyjściem na taras w otoczeniu bananowców.
Tuż obok willi znajduje się mniejszy domek przy basenie, Dzięki jego położeniu może być doskonałym miejscem dla pary lub nastoletnich dzieci, które będą odseparowane od rodziców i dodatkowo znajdą się w bezpośredniej bliskości basenu,
Obiekt oferuje odpowiedni dla 8-10 osobowej grupy wielkości basen, z łagodnym zejściem po schodkach. Dla gości udostępniona jest duża liczba leżaków, stolików, duży stół z krzesłami przy basenie oraz wygodne kanapy pod dachem i bananowcami, również w bezpośredniej bliskości basenu.
Zerknijcie na kolejny wpis, gdzie pokazuję roślinność wokół naszego wakacyjnego domu i wyjątkowych mieszkańców, którzy swoimi wodnymi popisami umilili nam pobyt.