Przepadłam, całkowicie przepadłam
po ostatniej podróży do Turcji.
Zawsze mnie fascynowała kuchnia tego kraju, która ma do zaoferowania dużo więcej niż kebab.
Szczególnie urzekły mnie śniadania, które wiele mówią o kulturze jedzenia w tym kraju.
Oczywiście nadal uwielbiam tunezyjskie brioche i bagietki z marmoladą,
ale z chęcią siegnę rano po dobrą fetę i lokalne dary w postaci owoców i sezonowych warzyw.
Bardzo mi odpowiada forma podawania
śniadania w Turcji,
gdzie wszystko ląduje na małych talerzykach, spodeczkach, miseczkach.
Takie wspólne śniadanie bardzo jednoczy,
bo polega nie tylko na zjadaniu posiłku,
ale na rozmowach, które się przy stole toczą.
W upalny, niedzielny poranek próbowałam odtworzyć odrobinę klimatu z tureckich spotkań z przyjaciółmi. Wszystko smakowalo wyśmienicie, a zabrakło jedynie gwaru stambulskiej ulicy.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.