czwartek, 3 sierpnia 2017

Śniadanie w raju


Uwielbiam kawę, jej kolor, zapach, 
drobniutkie ziarenka niosące zapowiedź
niebywałej, aromatycznej rozkoszy.
Każdy dzień witam kawą,
nawet jeśli poniosło mnie gdzieś na drugi koniec świata.
To moje uzależnienie, które przy okazji pozwala  odkryć ciekawe zakątki, 
egzotyczne plaże czy ukryte zatoczki.
Dzisiaj przedstawiam Wam jedno z moich ulubionych miejsc,
odważnie wysunięty na północ kawałek tunezyjskiego raju.
Na kawę trzeba przyjechać we wczesnych godzinach porannych,
zanim bezlitosne promienie słońca przebiją się przez słomiany dach.
No i jeszcze po to, aby po drodze,
w jednej z miejscowych piekarni
kupić gorące, chrupiące, najlepsze na świecie croissant aux chocolat i mięciutkie brioche.
To śniadanie, które wywołuje rozczulający uśmiech na twarzy mojego męża
i porusza moje serce.
Dla takich chwil żyjemy, jesteśmy razem,
pod słonecznym parasolem radości i rozleniwienia.
Tak powinno zostać na zawsze,
nawet, kiedy niebo nie będzie już tak błękitne,
a letnie śniadanie zostanie jedynie pożółkłą kartką w albumie...
Po kawie i boleśnie przesłodzonej kawie czas na orzeźwiającą kąpiel w krystalicznym morzu.





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Jestem ciekawa Twojej opinii.