piątek, 18 sierpnia 2017
Słoneczne przebudzenie w Tunezji
Uwielbiam nasze tunezyjskie poranki,
zwłaszcza teraz, po długich latach oczekiwania, kiedy nasze kochane dzieci
trochę podrosną.
Czekaliśmy, no i mamy wyjścia nastolatków dopiero wtedy, kiedy słońce chyli się ku zachodowi,
późne powroty z przyjaciółmi,
siedzenie do bladego świtu.
Jest też jeden wielki plus nowego stylu życia
naszych dzieci, mianowicie wielogodzinne odsypianie nocnych eskapad.
Co to dla nas oznacza: święty spokój.
Żadnego trucia od samego rana, co do jedzenia, co do picia, jedno chce omlet,
drugie jajecznicę, trzecie płatki ( kto wypił mleko ?! ), żadnego zrób kawę, przynieś bagietkę, włącz klimę, schowaj słońce, ufff...
Wreszcie wolność, błoga cisza i palące słońce,
no i śniadanie, jakie lubię.
Ale będą zazdrościć jak się obudzą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.