Wiele sportowych emocji za nami.
Znowu było zabawnie, emocjonalnie i głośno.
Zawsze najbardziej cierpi najstarsza córka, która nie podziela naszych piłkarskich pasji.
Najzdrowsze to nasze oglądanie nie jest.
Ja z chęcią schrupałabym słupki z marchewki czy kawałki papryki,
ale dla prawdziwych fanów piłki nie byłyby to rarytasy.
Staramy się unikać typowych, nasączonych olejem przekąsek,
a przygotowujemy własny zestaw.
Tym razem była to obiadokolacja,
bo transmisje podkradły nam czas na zrobienie normalnego obiadu.
Podjadaliśmy więc pikantne skrzydełka z najprostszą sałatką ziemniaczaną,
aby choć trochę zrównoważyła ostrość.
Kolejny raz okazało się, że prostota sama w sobie potrafi się obronić dobrym smakiem.
Skrzydełka z harissą
Składniki:
8 skrzydełek z kurcząt
3 łyżki oliwy
1 łyżka soku z cytryny
2 łyżki harissy
sól, łyżeczka słodkiej papryki
Skrzydełka myję, kroję na dwie części i osuszam ręcznikiem papierowym. W misce przygotowuję marynatę z oliwy, cytryny, harissy i przypraw. Mięso wkładam do miski i dobrze mieszam, po czym odkładam przykryte folią odkładam do lodówki na co najmniej godzinę.
Skrzydełka piekę w temperaturze 170 stopni przez 40 min. Jeśli chcę zredukować ilość tłuszczu, na ostatnie 5 min pieczenia układam skrzydełka na kratce w piecyku ponad formą, w której się piekły.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.