Trudno mi tak nagle zapomnieć o lecie.
Na bazarku tęsknym wzrokiem patrzę na kolorowe papryki,
błyszczące bakłażany i malinowe pomidory.
Przeżywam rozterkę, bo niby dociera do mojej świadomości jesień,
ale dusza ciągle jeszcze tęskni do promieni słońca.
Ostatni tydzień łaskawie nas obdarzył tym,
co w lecie jest najpiękniejsze.
Rozszalały mi się zioła, znowu dumnie wyginały się w stronę żaru z nieba.
Szczęśliwe, dalekie od ludzkiego marudzenia, że za gorąco.
Tylko parę dni, a zaczęły dziać się cuda.
Nawet pewien niezidentyfikowany obiekt, ponoć zielony, wijący się leniwie w trawie
rozłożył się dumnie na naszym pięknym osiedlu.
Szkoda mu się stąd ruszać i pewnie siedzi gdzieś tam wciśnięty pomiędzy urocze krzaczki.
Niestety od tego czasu moje życie zmieniło sens,
bo wszędzie go wypatruję i maszeruję przez środek,
oby jak najdalej od zieleni.
Od czasu do czasu przemknie tylko ktoś wywijający kijem,
ale bez obaw, to tylko mój mąż,
który nie boi się egzotycznych stworów i zapragnął zostać łapaczem węży.
A może nawet i lokalnym bohaterem...
Jak widać, różne emocje niosą z sobą ciepłe dni.
Wystarczy kilka przyjaznych promieni z nieba
i od razu świat się ożywia.
Mam nadzieję, że nie dotyczy to, jakby na to nie spojrzeć, naszego węża
i nie będzie więcej kosztował kąpieli słonecznych.
A tymczasem zapraszam Was na jeszcze letnie, a już jesienne śniadanie.
Letnio-jesienne śniadanie
Przykładowy zestaw:
sałatka z roszponką, fetą i pomidorami
sałatka z grillowanych papryk z cebulką i czosnkiem
jajka zgrabnie usadzone
muesli z ulubionymi owocami
graham ze słonecznikiem
herbata z cytryną
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.