Ciągle jeszcze letni spacer,
poszukiwanie kaczek i bombardowanie kawałkami chleba,
zdecydowanie mniejszy gwar w parku,
synek biegnie na pierwszy ligowy mecz września.
Nikt nawet nie myśli o liczeniu goli, najważniejsze to bycie razem i wdychanie pozostałości lata.
Rozleniwieni przymglonymi promieniami słońca próbujemy zatrzymać te chwile.
Jeszcze nie chcemy otulania we włochate swetry, owijania w udziergane własnoręcznie szaliki...
Po powrocie do domu nęcą truskawki ( do wybaczenia, że mrożone ),
niech króluje zieleń w parku, a czerwień na talerzu.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.