Wczoraj łapaliśmy przelotne, jeszcze ciepłe promienie słońca.
Coś, co dotychczas było obecne, naturalne i zdawało się, że zostanie z nami na zawsze,
powoli gaśnie, oddala się, piecze przez minutę,
kiedy już łaskawie obdzieli nas swoimi promieniami.
Później długa cisza i wypatrywanie, czy choć wyjrzy na chwilę.
Trzeba zacząć żyć inaczej,
przestawić receptory na inny odbiór rzeczywistości...
wyczarować szczęście w kuchni,
upiec serowo - szpinakową tartę z boczkiem,
posiedzieć dłużej z synkiem,
który z chęcią ustali menu na kolejny dzień,
przyjrzeć się bliżej córkom, jak wydoroślały po minionym lecie,
nie złościć się na ich ciągle jeszcze luźno-wakacyjne podejście do życia,
odnaleźć ślady słońca we własnym domu...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.