Znienawidzona, lekceważona, pogardzana,
najzwyczajniej za swoją zwyczajność nielubiana.
Taki obraz mortadeli mam w pamięci z lat szkolnych.
Zdecydowanie nie była to ulubiona wędlina polskiego narodu.
Zresztą, co tu dużo mówić, bywały okresy,
że na naszych biednych stołach była jedyna.
Przy dzisiejszym bogactwie wyboru nie do pomyślenia,
ale niegdyś mortadela,
chcąc nie chcąc, pretendowała do miana królowej stołu.
Na każdej imprezie jako zakąska, do szkoły jako znienawidzona kanapka,
dla zasuwającego ostro łopatą męskiego przedstawiciela rodu
jako drugie śniadanie.
Obecnie odczuwam nieśmiały powrót tego PRL-owskiego specjału.
Coraz więcej producentów próbuje nas skusić rewolucyjnymi dodatkami.
Nam najbardziej smakuje ta z kawałkami papryki.
Mąż lubi ją w formie snaków z oliwkami i dobrym serem,
a my przyrumienioną na patelni.
Może dacie się przekonać do szybkiego obiadu z mortadelą w roli głównej ?
Nie jest to zapewne popisowe danie dla gości,
ale na zaspokojenie pierwszego głodu pewnie wystarczy.
Smażona mortadela z frytkami i sadzonym jajem
Składniki:
frytki
kilka grubych plastrów drobiowej mortadeli z papryką
1 jajko na osobę
ogórek konserwowy
ketchup / musztarda
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.