Kiedyś nie przepadałam za śledziami.
Zupełnie nie rozumiałam tej przedświątecznej fascynacji.
Myślałam w swojej dziecięcej naiwności,
że jada się je jedynie w Wigilię.
Do pewnych rzeczy jednak się dojrzewa.
Na szczęście, bo inaczej wiele dobrego by nas ominęło.
To już czas, kiedy piękne płaty śledziowe powinny dojrzewać w oleju.
Mam nawet już kilka z nich w ukrytym miejscu,
aby faktycznie dotrwały do świąt.
Prawdziwy kucharz może jednak jako pierwszy skosztować swoje dzieło.
Tak też i zrobiłam, a kolacja była prosta, a jednocześnie wspaniała.
Śledzikowe kanapeczki
Składniki:
2 płaty śledzi z beczki
cytryna
koperek
odrobina papryki
cebula
oliwa
pieprz z młynka
Śledzie moczę najpierw przez pół godz.w wodzie. Następnie kroję na grube plastry, układam w słoiku. Pomiędzy warstwami wkładam posiekaną cebulę. Dodaję pieprz i zalewam oliwą. Odstawiam do lodówki na kilka godzin, a później wykorzystuję do kanapek.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.