Jestem miłośniczką śniadań w stylu kontynentalnym. Do porannej kawy uwielbiam rogaliki, brioszki, chałki, bagietki, chrupiące bułeczki z marmoladą, wszelkie słodkie wypieki. Tak więc Tunezja jest moim śniadaniowym rajem.
Ulubioną scenerię stwarza od lat rodzinny dom w Bizercie, ale to jest temat na inną opowieść. Tym razem udajemy się do mieszkania w Tunisie, które przez pewien czas było służbowym lokum mojego męża.. Piękne, słoneczne z przestronnym salonem i widokiem na miasto lub możliwością podglądania mieszkańców z drugiej strony bloku.
Naszym ulubionym miejscem do relaksu był salon. Tu też jadaliśmy śniadania w przyjemnej atmosferze spokoju i lekkio ochładzajacej klimatyzacji. Niestety taras był od porannych godzin pełen słońca, samochodów i ulicznego gwaru. Ot, uroki życia w tuniskiej aglomeracji.
Nasze śniadania w Tunisie były prawdziwą rozpustą. Znakomita cukiernia tuż obok najbardziej się do tego przyczyniła. Wystarczyło wykonać parę kroków, aby na stole znalazły się makrout, mille feuille czy jeszcze ciepłe rogaliki. Takim zestawem nie pogardziłby żaden miłośnik Tunezji. Oczywiście najczęściej kończyło się na zjedzeniu kawałka bagietki z figową marmoladą i jogurtu, no i ze dwóch makrout z czystego łakomstwa, a reszta pozostawała do poobiedniej kawy.
Tunis zaoferował wspaniały wybór bagietek: pszenne, kukurydziane, pełnoziarniste nie do zdobycia w małomiasteczkowych piekarniach, gdzie zazwyczaj oferowany jest klasyczny rodzaj bagietki. Mnie najbardziej przypadła do gustu ta poniżej, piękna, chrupiąca, wykonana z mąki kukurydzianej z dodatkiem kurkumy.
Do tych wspaniałych zestawów śniadaniowych często dołączały lekkie tunezyjskie jogurty, napoje jogurtowe, płatki, kremowe serki topione, soki i oczywiście owocowe. To prawdziwa uczta dla zmysłów, bo w takim miejscu wszystko smakuje lepiej, a smaki i kolory są intensywniejsze niż w chłodnej Europie.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.