Wczoraj zmarła znana, acz skromna kobieta, matka trójki dzieci,
aktorka z cudowną chrypką w głosie...
nie śmiem powiedzieć: celebrytka, bo z pewnością nią nie była
Miałam wrażenie, że nasz polski świat się nagle zatrzymał...
Męczyło mnie dziwne przeczucie, że piękna Ania pokona zjadające ją zło,
że wygra i znowu będzie tą samą słodką dziewczyną z sąsiedztwa..
W domu zrobiło się spokojniej,
zniknął gdzieś rozkrzyczany wieczór,
ogarnęła nas ochota na rozmowy o lekkości naszego bytu,
o tym, co nieuniknione,
a co jest godne wysiłku i walki.
Boleśnie poczuliśmy życie i jego wyjątkową nietrwałość,
znowu musieliśmy zrozumieć,
że wszystko przeminie,
a porzucone sprawy stracą wartość,
że niepotrzebne okażą się nasze lęki prze nieuniknionym,
że bez względu na wszystko będziemy razem...
Nawet dzisiejsze niebo bolesne w swej urodzie.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.