Dzisiaj muzułmański świat obchodzi Aid El Kabir,
Święto Ofiarowania,
u nas zwane Świętem Barana.
Na stole króluje oczywiście baranina,
aromatyczna po całonocnej kąpieli w oliwie i ziołach.
Nie może zabraknąć klaya - zawiesistego gulaszu z baraniego mięsa i podrobów,
obsypanego dużą ilością natki pietruszki i cebulki,
a także popularnego w kuchni tunezyjskiej dania kamounia z mięsem,
o cudownym smaku kminu rzymskiego ( cumin ).
Zawsze próbuję przemycić polski element,
tym razem rodzime kopytka - to moja prywatna polsko-tunezyjska fuzja w kuchni.
Przed laty przylatywała do nas baranina z Tunezji,
ostatnim przedwrześniowym rejsem.
Cały samolot wiedział, że wiozę mięso.
Przy obecnych ograniczeniach wydaje się to wręcz nieprawdopodobne.
Kiedy towarzysze podróży podpytywali moją córeczkę Sarę,
czy ona tez lubi baraninę, bez mrugnięcia okiem odpowiadała:
"Nie, ja to wolę totleciki".
W powietrzu czuć nie tylko aromatyczne potrawy,
ale szczęście, radość, chęć wspólnego świętowania,
gwar rodzinnych spotkań...
Pomimo prób przeniesienia atmosfery tego święta do Polski,
muszę przyznać, że jest to heroiczny wyczyn.
Mogę spróbować oddać smak i zapach tradycyjnych potraw,
ale nic nie zastąpi atmosfery tunezyjskiej ulicy,
zwłaszcza wszechobecnego ryczenia świątecznych baranków.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jestem ciekawa Twojej opinii.