piątek, 7 listopada 2014

Piątkowe ekspresje rybne


Jak to z rybami bywa, wiadomo.
Trudno przekonać do nich sceptyka, zwłaszcza do intensywnego zapachu.
Dla mnie to okazy piękna, dla niektórych szkarady o podejrzanym wyglądzie.
W moim domu rodzinnym piątek zawsze pachniał smażoną rybą.
Tego dnia rano mama pędziła na targ
z nadzieją na kupienie, a raczej na upolowanie jakiejś ryby.
Kiedyś miałam targ, teraz w stolicy mam bazarek.
Na wybrukowanym targowisku, przy trzaskającym mrozie
wszyscy zgodnie czekali na samochód "tego od ryb".
Życie towarzyskie kwitło, nikt się nie spieszył, nie krzyczał,
można było poznać szczegóły towarzyskie całej okolicy.
Zwłaszcza "kto z kim" i "kto bez kogo".
Zapracowane kobiety mogły przystanąć na dłużej, złapać oddech
i poplotkować z koleżanką z podstawówki.
Rozpoznawały się, machały na powitanie, prawdziwe znajomości w realu,
w świecie bez internetowego uzależnienia.
Z samochodu szybko znikały dorsze, morszczuki i mintaje.
Do podjadania każdy kupował wędzone szprotki.
Chyba wtedy pełniły rolę przegryzek do wieczornego oglądania TV
lub zakąsek do rozgrzewających trunków.

Mama wracała do domu ze zmarzniętymi rybami i lodowatymi palcami,
szczęśliwa ze swoją zdobyczą.
Kiedy największy lód zaczął znikać z ryby próbowała ją oczyścić.
Tylko raz w nastoletnim życiu przypadło mi w udziale to zajęcie,
ale palce miałam całe pokaleczone
i sztywne od lodu, a ubrania i pół kuchni całe w łuskach.
Tak się modliłam, abym nie musiała tego robić w dorosłym życiu.
Jednocześnie współczułam mojemu przyszłemu wybrankowi,
że będzie musiał się zadowolić gotowymi filetami rybnymi
lub paluszkami rybnymi z nieokreśloną treścią.

Los chciał, że trafił mi się mąż znad morza ( a nawet zza morza ),
z kraju, gdzie ryby wędrują na stół kilka razy w ciągu tygodnia.
Jakoś musiałam sobie radzić, a on razem ze mną,
bo przy takim mężczyźnie kupienie oprawionej ryby to profanacja.
Do dzisiaj jego ulubiony zestaw to morska ryba, doprawiona solą, cuminem i sokiem z cytryny,
do tego podsmażana ostra, zielona papryka.
Jeśli chciałabym być wyjątkowo miła, to powinnam do tego dodać chrupiącą bagietkę
lub przynajmniej takową upiec.
To byłaby już całkowita rozpusta,
a tu dzisiaj miało być przecież tylko o rybach :)





2 komentarze :

  1. Zjadłabym z miłą chęcią :)

    Udanego i smakowitego piątku ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję i również życzę miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem ciekawa Twojej opinii.